Cały szpital został postawiony na równe nogi. Choć sytuacja wyglądała bardzo groźnie, na szczęście została już opanowana.

"Pacjenci mogą być spokojni, są bezpieczni i nie grozi im ewakuacja do innych szpitali" - powiedziała dziennikowi.pl rzeczniczka szpitala przy ul. Banacha Anna Sukmanowska.

Początkowo wyglądało na to, że przez zalanie zniszczone są instalacje elektryczne i szpital nie będzie mógł zapewnić bezpieczeństwa pacjentom. Dlatego miał być powołany w trybie ekspresowym sztab kryzysowy, by zorganizować ewakuację chorych. Alarm jednak odwołano.

Anna Sukmanowska zapewniła, że awaria okazała się nie tak groźna, a technicy już pracują nad uszczelnieniem rury.