W sześciostronicowym liście napisano, że największe zastrzeżenia budzi brak w przekazanych dotąd dokumentach, dotyczących kwietniowej katastrofy samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem, materiałów na temat lotniska Siewiernyj.
Edmund Klich poinformował, że uwagi, które przekazał Anodinej, dotyczą m.in. właśnie nieotrzymania dokumentów na temat lotniska w Smoleńsku, na przykład jego oblotu czy urządzeń technicznych.
Wskazał, że wiele wątpliwości ma też po zapoznaniu się z zapisem rozmów na wieży kontrolnej lotniska w Smoleńsku. Przedstawiciel Polski przy MAK nie podał jednak szczegółów. Oświadczył: "Wyjeżdżam z niedosytem. Nie mamy wielu rzeczy, które chcieliśmy mieć". Ponadto poinformował, że po raz kolejny interweniował w sprawie niezabezpieczenia wraku samolotu na lotnisku w Smoleńsku.
We wtorek strona polska otrzymała z MAK nowe dokumenty: instrukcję techniczną, instrukcję użytkowania w locie, a także dziennik obsługi technicznej, tj. książkę eksploatacyjną tupolewa, zawierającą zapis przeglądów i napraw. Jednak, jak wskazywał we wtorek Klich, strona polska w dalszym ciągu nie ma wszystkich materiałów związanych z lotniskiem w Smoleńsku i procedurami tam obowiązującymi.
Źródło znające kulisy prac prowadzonych przez MAK powiedziało we wtorek PAP, że komitet przed 10 października przekaże Polsce projekt swojego raportu końcowego w sprawie katastrofy Tu-154M pod Smoleńskiem. Polska będzie miała 60 dni na przedstawienie swoich uwag do projektu. Zostaną one następnie rozpatrzone przez Komisję Techniczną MAK, w czym wezmą udział polscy eksperci.
W katastrofie tupolewa pod Smoleńskiem 10 kwietnia zginęło 96 osób, w tym prezydent RP Lech Kaczyński i jego małżonka Maria. Polska delegacja leciała do Katynia na uroczystości upamiętniające 70. rocznicę mordu NKWD na polskich oficerach.