Tym razem to właśnie były prezydent Polski wystąpiłby w roli "żony" - i odebrał Nobla w imieniu chińskiego dysydenta Liu Xiaobo, uhonorowanego tym wyróżnieniem w tym roku. Jak przyznał sam Wałęsa w rozmowie z dziennikarzem Radia ZET, jest to możliwe.
Jak twierdzi polski noblista, grupa laureatów tej nagrody naradza się w tej chwili, co należałoby zrobić, żeby wesprzeć Liu. Ten wciąż przebywa w chińskim więzieniu. Wcześniej sugerowano, że do Oslo może pojechać żona chińskiego dysydenta - również zaangażowana w jego działania - jednak jest to coraz mniej prawdopodobne. Chińskie władze nałożyły na nią areszt domowy. Prawdopodobnie nie zostanie on zniesiony przed 10 grudnia - dniem, w którym odbędzie się ceremonia noblowska.
Geir Lundestad, dyrektor Instytutu Noblowskiego w Oslo w rozmowie z dziennikarzem Radia ZET Marcinem Walterem mówi, że to zaskakująca propozycja i komitet ją rozważy, gdy Wałęsa i inni nobliści oficjalnie o niej poinformują.
W 1983 r. do Oslo pojechała żona Lecha Wałęsy i jeden z jego synów.
Jeżeli w tym roku nikt nie odbierze Pokojowej Nagrody Nobla, będzie to pierwszy taki przypadek w historii.