Wkrótce do sądu trafi wniosek o umorzenie postępowania i umieszczenie podejrzanego w zamkniętym zakładzie leczniczym - powiedział w środę PAP szef prowadzącej śledztwo Prokuratury Rejonowej w Rybniku, Jacek Sławik. Grzegorz W. jest aresztowany.
Prok. Sławik zaznaczył, że opinia biegłych ma istotne znaczenie dla zrozumienia sposobu działania Grzegorza W. "Biegli psychiatrzy po przeprowadzeniu badań, również z udziałem biegłego psychologa, stwierdzili, że podejrzany miał całkowicie zniesioną zdolność pokierowania swoim postępowaniem i rozpoznania znaczenia czynu" - powiedział Sławik.
"Mówiąc bardziej po ludzku - jest całkowicie niepoczytalny, jest to defekt psychiczny. W związku z czym nie podlega odpowiedzialności karnej" - dodał prokurator.
Z opinii biegłych wynika, że Grzegorz W. z jednej strony wymaga leczenia, a z drugiej - stanowi zagrożenie dla otoczenia. Dlatego do sądu wraz z wnioskiem o umorzenie postępowania trafi też wniosek o umieszczenie go w zamkniętym zakładzie leczniczym.
Prokurator Sławik zaznaczył, że samo stwierdzenie niepoczytalności podejrzanego nie powoduje automatycznego zakończenia postępowania i nie zwalnia śledczych od obowiązku wyjaśnienia wszelkich okoliczności zbrodni. "Śledztwo jeszcze potrwa jakiś czas, spodziewamy się, że miesiąc, sześć tygodni" - powiedział.
Eugeniusz Wróbel zaginął w 15 października. Następnego dnia informację o zniknięciu ojca przekazała dziennikarzom jego córka. Za pośrednictwem mediów apelowała o pomoc. Rodzina zaoferowała nagrodę w wysokości 10 tys. zł. Tego samego dnia wieczorem policja zatrzymała syna poszukiwanego. Zarzucono mu zabójstwo ojca. Podczas przesłuchania w prokuraturze Grzegorz W. przyznał się do zbrodni. Później, na posiedzeniu sądu, który decydował o jego aresztowaniu, odwołał swoje wyjaśnienia.
Według ustaleń śledztwa, do zbrodni doszło w domu Wróbla, potem zwłoki zostały poćwiartowane, zapakowane do worków, przewiezione nad Zalew Rybnicki i tam z łodzi wrzucone do wody. Badania potwierdziły, że ludzkie szczątki znalezione w zalewie to fragmenty ciała byłego wiceministra. Uroczystości pogrzebowe odbyły się w połowie listopada.
Prokuratura ustaliła, że przyczyną śmierci Wróbla były rany szyi i klatki piersiowej, które spowodowały uszkodzenia głównych arterii oraz narządów. Zostały zadane prawdopodobnie nożem, o którym mówił sam podejrzany. Narzędzie zbrodni zostało także wrzucone do Zalewu Rybnickiego, nie udało się go odnaleźć. Po zabójstwie ciało zostało rozkawałkowane prawdopodobnie piłą mechaniczną, opisywaną przez syna zamordowanego. Także jej nie udało się odnaleźć. Sam podejrzany powiedział śledczym, że zostawił ją przy kontenerze na jednym z katowickich osiedli. Zabezpieczono tam ślady biologiczne Eugeniusza Wróbla.
W śledztwie - zaznaczył prok. Sławik - wykluczono udział w zbrodni innych osób.
Po zatrzymaniu Grzegorza W. w mediach pojawiały się różne spekulacje na temat motywu zbrodni, najczęściej mówiono o nieporozumieniach na tle finansowym. "Kwestia niepoczytalności podejrzanego rozwiązuje problem braku motywu w sensie prawnokarnym, a nawet w sensie potocznym. Mamy tu do czynienia z człowiekiem niepoczytalnym z powodu choroby, dlatego trudno jest mówić o jakimś konkretnym powodzie popełnienia tego czynu" - powiedział prok. Sławik.