Paweł Wojtunik mówi w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej", że jest zaskoczony ostrą krytyką ze strony agenta i zarzutami, że to on zmusił go do odejścia ze służby. "Nasza ostatnia rozmowa przebiegała w przyjaznej, miłej atmosferze. Wprawdzie nic mi nie mówił o swoich planach na przyszłość, ale nie spodziewałem się, że tak będą one wyglądać" - podkreśla szef CBA.

Reklama

Następca Mariusza Kamińskiego podkreśla, że były funkcjonariusz CBA postępuje nieodpowiedzialnie. "Ujawnienie swojej tożsamości, pudrowanie twarzy, udział w sesji fotograficznej i częste udzielanie wywiadów zaraz po odejściu z biura uważam za wysoce nieodpowiedzialne i nieprofesjonalne" - mówi. Dodał, że agent Tomek odszedł na własną prośbę, z dobrą emeryturą i zapewnione mu zostało bezpieczeństwo.

Jego zdaniem agent ten jest doskonałym przykładem syndromu występującego często w służbach wśród młodych ambitnych ludzi. Potocznie nazywane to jest w środowisku syndromem gwiazdy lub "debeściaka", co nie zawsze poparte faktycznymi osiągnięciami.

Nawiązując do wypowiedzi Mariusza Kamińskiego, byłego szefa CBA, że nic się nie dzieje z istotnymi śledztwami dotyczącymi najważniejszych urzędników państwowych powiedział: "Jestem skromnym człowiekiem i nie przywykłem do przechwalania się sukcesami w mediach. Mogę jednak powiedzieć, że jesteśmy coraz skuteczniejsi i cały czas wzrasta liczba osób, które zatrzymujemy za korupcję".