Wyrok nie jest prawomocny.

Uzasadniając wyrok, przewodniczący składu sędziowskiego Jacek Seweryn powiedział, że wina oskarżonego nie budzi wątpliwości. "Zachowanie oskarżonego było częściowo sprowokowane zachowaniem małoletniego, dlatego też nie mogę uznać, że czyn oskarżonego miał charakter chuligański" - mówił sędzia. 7-latek rzucał śliwkami w jezdnię i w samochód Marka Ł., i tym samym sprowokował go do takiej reakcji - mówił sędzia.

W śledztwie ustalono, że chłopiec wraz z kolegą rzucał śliwkami w jezdnię i w samochód Marka Ł.

Reklama

Sędzia zaznaczył, że stopień szkodliwości społecznej czynu jest bardzo wysoki ze względu na obrażenia, doznane przez chłopca. "Dlatego też sąd wymierzył tak surową karę" - podkreślił Seweryn. Dodał, że na korzyść oskarżonego działa fakt, iż nigdy wcześniej nie był on karany i cieszył się dobrą opinią.

Po ogłoszeniu wyroku prokurator Mariusz Kulczyński zapowiedział apelację od wyroku. Wcześniej prokurator domagał się dla Marka Ł. dwóch lat więzienia w zawieszeniu na pięć lat i 8 tys. zł nawiązki na rzecz chłopca.

Oskarżony, który przeprosił i wyraził skruchę, prosił o łagodniejszy wymiar kary.

Do zdarzenia doszło w sierpniu 2010 r. na jednym ze skrzyżowań w Legnicy. 7-letni Artur grał w piłkę, która odbiła się od krawężnika i wpadła pod stojące na czerwonym świetle auto. Z samochodu wybiegł Marek Ł., podniósł chłopca i dwa razy kopnął w nogę. Potem rzucił nim o chodnik i odjechał. Chłopiec miał złamaną nogę i musiał przejść bardzo skomplikowaną operację; obecnie jest rehabilitowany.