Szef PiS został powiadomiony o drugiej ceremonii, ale nie brał w niej udziału. "Działy się rzeczy skandaliczne, ale to zbyt bolesna spraw, bym o niej mówił" - cytuje go "Super Express".
W uroczystości uczestniczył za to twórca sarkofagu - Jan Siuta z podkrakowskiego Cholerzyna. On z kolei nie chce rozmawiać o przebiegu zdarzeń. Podkreśla, że obowiązuje go tajemnica państwowa. "Odwiedzili mnie funkcjonariusze służb państwowych i podpisałem stosowny dokument. Był tam paragraf nakazujący mi milczenie" - mówi.
Zamieszanie to najprawdopodobniej rezultat pobieżnej identyfikacji ciał ofiar katastrofy i metod, jakie przy tym stosowali rosyjscy specjaliści. Dopiero metody oparte na badaniach DNA pozwalały odnaleźć brakujące szczątki ciał, które były dosyłane do Polski. W efekcie wiele rodzin zdecydowało się na dodatkowe pogrzeby. "W protokołach z sekcji nieprawidłowość goni nieprawidłowość" - twierdzi Beata Gosiewska, żona Przemysława Gosiewskiego. Do dziś część rodzin ma wątpliwości, czy pochowane szczątki rzeczywiście należą do ich bliskich.
Mecenas Rafał Rogalski, reprezentujący rodzinę prezydenta, twierdzi, że "w trakcie sekcji zwłok powstały pewne okoliczności, które do dziś nie zostały wyjaśnione".
Czytaj więcej: "Był drugi pogrzeb rezydenta Lecha Kaczyńskiego na Wawelu".