Wyrok został przyjęty oklaskami ze strony licznie zgromadzonej publiczności, w tym wielu przedstawicieli palestry. Na ogłoszeniu orzeczenia w Sądzie Rejonowym Warszawa Śródmieście nie pojawił się reprezentant prokuratury.
"Rzeczą adwokata jest udzielanie porad prawnych, nie sposób zarzucać, że w ten sposób dopuszcza się przestępstwa" - mówił sędzia Mariusz Iwaszko. Dodał, że oskarżyciele przyjęli błędne kwalifikacje prawne zarzuconych oskarżonemu czynów, w zeznaniach świadków występowały zaś niekonsekwencje.
Prokuratura zarzucała mecenasowi utrudnianie w latach 2001-2003 śledztwa wobec gangsterów z grupy pruszkowskiej, z którymi miał uzgadniać linię obrony, zanim formalnie został ich adwokatem i w związku z tym nieuprawnione ujawnienie im informacji. Zdaniem prokuratury, obrońca dopiero wtedy ma prawo reprezentować przestępcę, gdy ten ma postawione formalnie zarzuty, a adwokat dysponuje jego pisemnym pełnomocnictwem. Dubois - jak wskazywało oskarżenie - miał też przekazać poszukiwanemu gangsterowi kopie akt śledztwa, uzyskane przez niego jako obrońcę w innej sprawie.
W związku z tym prokuratura wnosiła dla Dubois o karę roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata, grzywnę oraz roczny zakazu wykonywania zawodu. Obrona chciała uniewinnienia, oskarżenie nazywała "haniebnym". Wskazywała, że oskarżony nigdy nie przekroczył swych uprawnień jako obrońca.
Sędzia Iwaszko mówił, że dwaj gangsterzy występujący w sprawie przychodzili do Dubois jako do adwokata. "Nie przychodzili po informację do przekupnego policjanta czy przekupnego prokuratora, do sprzątaczki z prokuratury, która sfotografowała dla nich akta za pieniądze" - mówił. Sędzia dodał, że to, co robi adwokat, to udzielanie informacji o stanie sprawy oraz o tym, jakie jest prawo.
Sąd uzasadniał, że obciążanie mecenasa w tej sprawie, to tak jak obciążanie producenta pistoletu za zabójstwo człowieka. "Od zabójcy można dojść do producenta pistoletu, a także do jego matki i dalej. Rzecz w tym, żeby oddzielać to, co istotne z punktu widzenia prawa karnego, od tego, co być może jest istotne społecznie, politycznie czy w inny sposób" - zaznaczył Iwaszko.
Ponadto sędzia podkreślił, że zarzucony mecenasowi czyn nieuprawnionego ujawnienia informacji w związku z pełnioną funkcją jest ścigany na wniosek pokrzywdzonego. Dodał, że w takim przestępstwie jedynym pokrzywdzonym mógłby być klient adwokata. "Wniosek w tej sprawie złożyła prokuratura, ja zaś nie dostrzegam w takim układzie żadnego stosunku zaufania, jaki miałby łączyć prokuraturę z mec. Dubois; ten zarzut jest błędny" - powiedział sędzia.
Sąd zaznaczył, że Dubois "nie był zobowiązany wobec prokuratury do zachowania jakiejkolwiek tajemnicy, ponieważ prokuratura nie wynajęła go jako adwokata do jakichkolwiek czynności".
Satysfakcji z orzeczenia nie kryli obrońcy oskarżonego. "Usłyszałem, że mogę godnie i odważnie bronić, tak jak mnie uczono na aplikacji, i tak jak ja uczę swych studentów" - powiedział dziennikarzom po ogłoszeniu wyroku Dubois. Dodał, że cieszy się, że wraca "po sześciu latach z banicji".
"Dziwię się, że prokuratura RP nie ma twarzy (...) mam nadzieję, że jeśli prokurator generalny będzie oglądał sprawozdanie z tej rozprawy, zada pytanie dlaczego sześć lat temu ten akt oskarżenia został złożony" - dodał Dubois, odnosząc się do nieobecności na publikacji wyroku prokuratora. Wśród licznych przedstawicieli adwokatury na sali obecny był m.in. ojciec oskarżonego, mec. Maciej Dubois - znany adwokat, były dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie, obrońca w procesach politycznych w czasach PRL.
Kancelaria adwokacka, której J. Dubois jest wspólnikiem, obsługuje m.in. sprawy polityków PO. Latem ubiegłego roku reprezentował on Bronisława Komorowskiego, który w trybie wyborczym pozwał Jarosława Kaczyńskiego za wypowiedzi prezesa PiS w sprawie prywatyzacji służby zdrowia. Wcześniej był też pełnomocnikiem Donalda Tuska. Dziś Dubois jest m.in. obrońcą oskarżonej o korupcję b. posłanki PO Beaty Sawickiej.