W sobotę niemieckie władze sanitarne potwierdziły, że źródłem zakażenia groźnym szczepem pałeczki okrężnicy EHEC były kiełki pochodzące z uprawy ekologicznej Gaertnerhof w Bienenbuettel w Dolnej Saksonii. W wyniku zatrucia zmarło 36 osób, u 23 z nich stwierdzono zespół hemolityczno-mocznicowy (HUS). Jedyną ofiarę śmiertelną poza Niemcami odnotowano w Szwecji.
Rzecznik GIS zapewnił PAP, że "sprawdzono, dokąd trafiały kiełki z uprawy w Dolnej Saksonii. Wiadomo, że Polski nie było na liście odbiorców" - stwierdził. W ubiegłym tygodniu służby sanitarne przeprowadziły kontrolę w supermarketach, na targowiskach, punktach sprzedaży i zbiorowego żywienia.
Zastępca dyrektora Departamentu Inspekcji Handlowej w Urzędzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów Dariusz Łomowski napisał w piśmie skierowanym do PAP, że dotąd "nie odnotowaliśmy żadnych niepokojących sygnałów, w szczególności skarg konsumenckich dotyczących kiełków np. niewłaściwego oznakowania, podmiany kiełków jednych warzyw - kiełkami innego rodzaju etc., na które to skargi podejmowalibyśmy interwencję".
Dodał, że "na bieżąco monitorujemy sklepy i jeśli pojawią się wątpliwości, będziemy je badać i rozstrzygać, a jeśli będzie taka konieczność - podejmiemy działania zgodnie z przysługującymi nam kompetencjami".
Początkowo podejrzewano, że źródłem zakażeń są nie kiełki, a ogórki z Hiszpanii, potem, że pomidory i sałata. W efekcie wyraźnie spadł w Europie popyt na świeże warzywa. Dodatkowo 2 czerwca Rosja wprowadziła zakaz importu świeżych warzyw ze wszystkich krajów UE.
Z tych powodów "można przyjąć, że do poniedziałku łączne straty polskich producentów wyniosły 150-160 mln zł" - powiedział PAP Dariusz Mamiński z Biura Prasowego Ministerstwa Rolnictwa. Dodał, że resort nie ma danych o liczbie producentów ani o skali produkcji kiełków w Polsce, gdyż jest to często produkcja dodatkowa.
Do zakażenia kiełków bakterią okrężnicy E. coli (EHEC) może dojść na kilka sposobów: skażone mogą być nasiona, woda do zraszania lub zakażenie może pochodzić od chorego pracownika zakładu produkującego kiełki.
"Pozostaje jeszcze kwestia czystych rąk konsumenta. Kiełki przed spożyciem powinno się sparzyć wrzątkiem, podobnie jak inne warzywa jedzone na surowo" - powiedział PAP prezes Warmińsko-Mazurskiego Stowarzyszenia Producentów Żywności Ekologicznej "Eko Pol Smak" Edward Nowakowski.
Wyjaśnił też, że w ekologicznej produkcji kiełków "nasiona rozkłada się na stalowych stołach i są one intensywnie zraszane". "Po trzech dniach kiełki są gotowe do zapakowania i wysłania w świat. Woda do zraszania kiełków nie powinna zawierać żadnych nawozów, zwłaszcza w produkcji ekologicznej" - podkreślił Nowakowski.
Zdaniem Liliany Lehrer-Rychel z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Przetwórców i Producentów Produktów Ekologicznych Polska Ekologia zatrucia, do jakich doszło w Europie, są wynikiem m.in. nadmiernego nawożenia, w tym chemizacji rolnictwa, i ogólnie - tendencji do przyspieszonej produkcji warzyw.
"Kiedyś warzywa jadaliśmy tylko sezonowo, kiedy naturalnie urosły w ogrodzie lub na polu. Teraz pomidory, czy ogórki są dostępne przez cały rok, ale są to warzywa, które nie widziały ani ziemi, ani słońca, czyli sztucznie wyhodowane" - powiedziała Lehrer-Rychel.