Podniesienie samolotu ważącego ok. 80 ton dla dźwigu, który może podnieść nawet 300 ton, to żaden problem - powiedział PAP Zbigniew Odnous z firmy Gastel Żurawie, której dźwig pracuje przy usuwaniu z pasa warszawskiego lotniska Chopina maszyny Boeing 767. "Jeszcze nigdy nie podnosiliśmy samolotu. Ale nasze żurawie pracowały m.in. przy podnoszeniu przęseł mostu czy bunkrów żelbetowych, ważących nawet kilkaset ton" - powiedział PAP Odnous. Wyjaśnił, że wynajęty od firmy Gastel Żurawie dźwig pracujący na lotnisku Chopina ma udźwig 300 ton.
Podkreślił, że z technicznego punktu widzenia podniesienie samolotu ważącego ok. 80 ton to żaden problem. Problemem jest tylko uchwycenie kadłuba w odpowiednim miejscu. Odnous przyznał jednak, że jego firma nie ma wpływu na technikę podnoszenia maszyny. "Zamówiono u nas tylko sprzęt i ludzi, ale o technice podnoszenia decydują specjaliści od samolotów. Była propozycja podnoszenia kadłuba przez dwa żurawie, co też nie jest dla nas żadnym problemem, ale na razie pracuje jeden" - powiedział PAP Odnous.
Wyjaśnił, że początkowo planowano podniesienie kadłuba samolotu na 1,5 metra i położenie na naczepie kołowej, która przewiozłaby go we wskazane miejsce. Dodał, że rozważana jest także inna opcja - podniesienie samolotu na tyle, by spróbować wysunąć mu podwozie.
"Nie ma też problemu z pracą zespołową żurawi, mogą naraz pracować nawet trzy. Niektóre mają udźwig nawet 600 ton" - zaznaczył. Dodał, że pełna nazwa maszyny, która od godz. 5 rano w środę jest na stołecznym lotnisku, to "Żuraw samochodowy Grove GMK 6300". Najczęściej pracuje przy pracach konstrukcyjnych i budowlanych.
We wtorek po południu na warszawskim lotnisku, z powodu awarii układu hydraulicznego i niemożności wysunięcia podwozia lądował "na brzuchu" Boeing 767-300 ER PLL Lot lecący z Newark w stanie New Jersey. Nikt z 220 pasażerów i jedenastoosobowej załogi nie odniósł obrażeń. Samolot wciąż znajduje się na pasie startowym, port lotniczy Okęcie pozostaje zamknięty.