W ubiegłym tygodniu prokuratura poinformowała o planowanym w tym roku jeszcze jednym wyjeździe polskich śledczych do Moskwy i Smoleńska. Wyjazd jest powiązany z analizą techniczną, którą przekazała prokuraturze komisja kierowana przez poprzedniego ministra spraw wewnętrznych i administracji Jerzego Millera.

Reklama

Polscy specjaliści mają wziąć udział w przesłuchaniach świadków i osób z obsługi smoleńskiego lotniska "Siewiernyj". Zaplanowano także pomiary geofizyczne lotniska i oględziny jednego z elementów wyposażenia tego lotniska. O jaki element chodzi, prokuratura ma poinformować po powrocie delegacji. Oprócz prac w Smoleńsku polscy biegli i prokuratorzy dokonają czynności także w Moskwie.

Na początku sierpnia prokuratura wojskowa powołała zespół kilkunastu biegłych, który ma opracować całościową ekspertyzę dotyczącą stanu technicznego Tu-154M, przygotowań do lotu oraz pilotażu samolotu w trakcie lotu do Smoleńska. Biegli, którzy wyjechali w poniedziałek do Rosji, są członkami tego zespołu.

Poprzednio polscy prokuratorzy i biegli przebywali w Rosji we wrześniu. Dokonali wtedy oględzin elementów wyposażenia elektronicznego rozbitego samolot, zdeponowanego w siedzibie MAK. Inna grupa zajmowała się w Smoleńsku i pomiarami wraku, i dokumentacją fotograficzną.

Prokurator i polscy biegli z dziedziny fonoskopii przebywali także w Moskwie od końca maja do połowy czerwca. Badali oryginalne taśmy z rejestratorów Tupolewa - nagrania dźwięków z kokpitu oraz zapisy parametrów lotu z dwóch rejestratorów - rosyjskiego i wyprodukowanego w Polsce.



Kopię tej dokumentacji sporządzonej po oględzinach przez biegłych w Moskwie czarnych skrzynek przesłano na początku października do krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych.

Reklama

Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie cały czas oczekuje m.in. końcowej opinii dotyczącej zapisów utrwalonych na czarnych skrzynkach, którą ma wydać krakowski instytut.

W końcu sierpnia Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie postawiła zarzuty niedopełnienia obowiązków służbowych dwóm oficerom, którzy w 2010 r. zajmowali dowódcze stanowiska w 36. specjalnym pułku lotnictwa transportowego. Chodzi o organizację lotu Tu-154M w zakresie wyznaczenia i przygotowania załogi samolotu. Podejrzani nie przyznali się do winy i odmówili składania wyjaśnień. Za zarzucany czyn grozi im do trzech lat więzienia. Śledztwo w sprawie katastrofy jest przedłużone do 10 kwietnia 2012 r.