"Zło przedawnione samo nie umiera, dopiero złamane skruchą, nawróceniem, przestaje zakażać" - ostrzegał hierarcha podczas mszy św. za ojczyznę, odprawionej w nowohuckim kościele Arka Pana. Nabożeństwo zakończyło krakowskie obchody 30. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego.

Reklama

"Jak rolnik pochyla się nad rolą, tak i my pragniemy pochylić się z pokorą nad każdą ofiarą, nad każdą kroplą krwi, nad każdym bólem i cierpieniem, jakie przed trzydziestu laty przyniósł czas stanu wojennego" - dodał metropolita krakowski.

W homilii wspominał o "bitych i poniewieranych w ludzkiej godności siostrach i braciach, o obozach internowanych, o łzach matek, ojców, żon i mężów, o więzionych bez wyroków, o wyrzuconych z pracy, o wykorzystywaniu środków przekazu do preparowania oszczerstw pod adresem ludzi cieszących się szacunkiem i autorytetem, o męczennikach stanu wojennego, którzy zapłacili cenę najwyższą - cenę życia".

"Tego ogromu cierpienia nie wolno nam zaprzepaścić, dlatego w pokornej modlitwie składamy je miłosiernemu Bogu w ofierze. Czas stanu wojennego jest ilustracją prawdy, że przywrócona suwerenność, a wraz z nią demokracja, nie zostały nam wspaniałomyślnie podarowane, że trzeba było ją wycierpieć i wywalczyć, okupić ofiarą krwi, że wywalczona po półwieczu wolność jest w doczesnym porządku rzeczy wartością najwyższą, a jej mądre wykorzystanie moralnym imperatywem" - mówił kard. Dziwisz.

Jak dodał, przywracanie i przypominanie prawdy o niedawnej przeszłości, jest spłacaniem długu wobec ofiar i wszystkich pokrzywdzonych, którzy często do dziś nie doczekali się sprawiedliwości.

Według hierarchy, stan wojenny - ten ponury okres historii, zwany dziś przez historyków straconą dekadą, służący dla obrony totalitarnego systemu ówczesnej władzy i rozbicia Solidarności - nie rozwiązał żadnego istotnego problemu Polski, przedłużył tylko agonię systemu o kilka lat, które straciliśmy, pogłębił problemy ekonomiczne, do dziś ciążące nad polską gospodarką.

Jak przypomniał kard. Dziwisz, czas stanu wojennego miał swoją szczególną historię w krakowskiej Nowej Hucie, gdzie najważniejszym bastionem oporu w Małopolsce była Huta imienia Lenina, do której schronili się robotnicy i studenci. "Nowohuckie kościoły stały się nie tylko miejscem modlitwy, ale przestrzeniami wolności. Kościół pozostał wtedy jedyną instytucją cieszącą się zaufaniem" - mówił.