Policja poszukuje sprawcy fałszywego alarmu. Za narażenie innych na utratę życia czy zdrowia grozi do 12 lat więzienia.

Jak poinformował dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego we Wrocławiu prof. Wojciech Witkiewicz, pacjenci sukcesywnie wracają do WSS z innych wrocławskich szpitali, do których zostali przewiezieni w nocy podczas ewakuacji.

Reklama

Ewakuacja w sumie przebiegła bardzo sprawnie. Wywoziliśmy pacjentów autobusami, karetkami, a niektórych rodziny zabierały do domu. Szpital wraca do normalnej pracy - zapewnił profesor.

Wyjaśnił, że ewakuacja po pierwszym alarmie ok. godz. 16 zakończyła się o godz. 18 i wtedy ok. 100 pacjentow zostało wywiezionych do innych placówek medycznych autobusami; niektórych pacjentów rodziny zabrały do domu.

Do drugiej ewakuacji doszło po kolejnym telefonie o podłożeniu bomby około północy. Wtedy wywieziono ze szpitala ok. 250 pacjentów różnymi środkami transportu do innych szpitali.

Jak poinformował Wojciech Wybraniec z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu, "policja o telefonie o podłożeniu bomby dowiedziała się ok. godz. 16. Z ulicznej budki telefonicznej zadzwonił jakiś mężczyzna, który twierdził, że w szpitalu została podłożona bomba. Szpital został sprawdzony. Ok. północy po drugim alarmie doszło do ewakuacji pacjentów" - powiedział policjant.