Tomasz Dziemianczuk, pracownik Uniwersytetu w Gdańsku, był w grupie 30 ekologów zatrzymanych przez rosyjską straż przybrzeżną. 18 września działacze Greenpeace'u z pokładu Arctic Sunrise usiłowali dostać się na należącą do koncernu paliwowego Gazprom platformę wiertniczą Prirazłomnaja, aby zaprotestować przeciwko wydobywaniu ropy naftowej w Arktyce.
Po zatrzymaniu byli oskarżeni najpierw o piractwo, a później o chuligaństwo. Początkowo byli przetrzymywani aresztach Murmańska i miasta Apatyty, a później w Petersburgu.
Ekolodzy wyszli na wolność dzięki amnestii ogłoszonej w związku z 20 rocznicą uchwalenia rosyjskiej konstytucji. Dziemianczuk otrzymał wizę wyjazdową z Rosji w piątek, ale ze względów organizacyjnych postanowił do kraju powrócić dziś.
W ostatnich dniach w Petersburgu towarzyszyła mu mama i siostra. Z ustaleń Polskiego Radia wynika, że polski ekolog musi najpóźniej dziś wylecieć z Petersburga, gdyż w niedzielę kończy mu się rosyjska wiza wyjazdowa.