Chodzi o art. 133 kodeksu karnego, który mówi o publicznym znieważaniu Rzeczpospolitej Polski. Grożą za to nawet trzy lata więzienia – tłumaczy w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” Boruczkowski.
Prawnik wyjaśnia, że poczuł się dotknięty tym, że ktoś w taki sposób wyraża się o jego kraju. Nie ważne czy robi to artysta, pisarz czy zwykły Kowalski. Boruczkowski uważa, że to plucie na Polskę.
Chodzi o wpis znanego pisarza na Facebooku:
Kilkaset tysięcy ludzi zasadniczo myli się w kwestii własnej tożsamości etnicznej; sędzia z Warszawy wie lepiej, bo tak go w szkole nauczyli. (...) Pie...l się, Polsko.
To była reakcja na wyrok Sądu Najwyższego, który stwierdził, że Ślązaków nie można uznać za odrębny naród i dlatego Stowarzyszenie Osób Narodowości Śląskiej nie powinno być zarejestrowane w Krajowym Rejestrze Sądowym pod taką nazwą.
- No, wściekłem się, kiedy przeczytałem uzasadnienie wyroku sądu w sprawie Stowarzyszenia Osób Narodowości Śląskiej. To jest kuriozum. (...) Brzmi to jak marnej jakości wypowiedź publicystyczna, a nie wyrok. Nie podoba mi się, że ktoś w taki sposób chce dyskutować o tym, kim jestem - mówił Szczepan Twardoch w "GW".
Twardoch o zawiadomieniu wie, jednak sprawy nie chce komentować.