Pomnik wodza rewolucji stanął w sercu Nowej Huty - pisze brytyjski "Daily Telegraph". Nie jest to jednak efekt nostalgii, czy znak nowych czasów, czy atak krakowskich separatystów. Figura jest bowiem jaskrawozielona, a wódz rewolucji zachowuje się, jak słynny Manneken Pis - krwawy tyran wygląda, jakby oddawał mocz na odwiedzających.
Jak tłumaczy autor rzeźby, Bartosz Szydłowski, celem prowokacji było nie tylko pokazanie, że Nowa Huta to nie jest szare, nudne blokowisko, a jej mieszkańcy mają poczucie humoru. Do tego on i jego koledzy chcą rozpocząć dialog z władzami miasta o tym, co powinno stanąć w miejscu, gdzie teraz mamy jaskrawego Lenina.
Oryginalna rzeźba wodza rewolucji zniknęła z Nowej Huty pod koniec 1989 - monument kupił szwedzki multimilioner.