Ostatnim wyzwaniem dla Adasia w szpitalu był udział w konferencji prasowej. Bez skrępowania wziął udział w pożegnalnym spotkaniu. Rysował kredkami i bawił się maskotką. Chętnie pozował do zdjęć. Dziennikarzom powiedział tylko: chcę już iść do domu.
Chłopiec wyszedł ze szpitala o własnych siłach, choć jeszcze kilka tygodni temu na nowo uczył się chodzić. - Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że będziemy już w domu - mówiła mama Adasia, Paulina.
Rodzice dwulatka dziękowali wszystkim osobom zaangażowanym w walkę o życie chłopca: lekarzom, pielęgniarkom, ratownikom oraz wszystkim, którzy wieźli udział w akcji poszukiwawczej. Przypadek małego Adasia jest medycznym ewenementem na światową skalę. Dziecko jako jedyne na świecie przeżyło spadek temperatury ciała do 12 stopni Celsjusza.
Dwulatek wymaga dalszej rehabilitacji, ale porusza się już samodzielnie. Profesor Według Janusza Skalskiego, fakt że dziecko przeżyło jest cudem. Szef kardiochirurgii dziecięcej szpitala w Krakowie zaznaczał, że uratowanie Adasia jest sukcesem polskiej medycyny.
Losy Adasia śledziło wiele osób na całym świecie. O jego przypadku pisały największe codzienne gazety w Stanach Zjednoczonych i Europie, także dzienniki w Afryce.
Dwulatek pod koniec listopada wyszedł w nocy z domu ubrany tylko w piżamę. Gdy po kilku godzinach poszukiwań został odnaleziony. Po przetransportowaniu do Szpitala Dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu przeszedł zabieg pozaustrojowego utlenowania krwi. Ze śpiączki obudził się po trzech dniach. Przy życiu utrzymywał go respirator. Dziecko w szpitalu spędziło ponad dwa miesiące.