"Typowy lewak"

Mierzy prawie dwa metry, nosi długie włosy związane w kucyk i porusza się na motocyklu. Zdaniem prawicowych internautów, Mateusz Kijowski wygląda jak "typowy lewak", a o tym, że ma także lewicowe poglądy, świadczą inicjatywy, w jakie się angażował.

Reklama

Najpierw były prawa ojców. Na założonym przez siebie blogu nocotytato.pl stworzył przestrzeń, w której mężczyźni, ale i kobiety opisują swoją walkę o dzieci.

Następnie Kijowski współtworzył StopStopNOP, inicjatywę będącą odpowiedzią na ruch antyszczepionkowy.

Wiemy, że rodzice mają prawo oceniać, jaka powinna być najwłaściwsza forma opieki medycznej dla ich dziecka. Ale uważamy również, że w jej wyborze każdy powinien kierować się najlepszą możliwą wiedzą, a nie teoriami spiskowymi czy plotkami. Przy podejmowaniu tych decyzji powinni też znać skutki nie tylko dla nich i ich dziecka, ale dla społeczności, w której żyją - dla rodziny, przyjaciół, sąsiadów, kolegów ze szkoły - czytamy na stronie StopStopNOP.

Kolejną inicjatywą było stowarzyszenie Stop Gwałtom. Podczas marszu "Razem przeciw kulturze gwałtu" Mateusz Kijowski pojawił się w spódnicy, by zaznaczyć, że kobiety nie są współodpowiedzialne za gwałt i zaprosić potencjalnych chętnych, dla których damska spódniczka jest pretekstem do przemocy.

Mimo częstego angażowania się w akcje społeczne, do czasu KOD Kijowski nie był szeroko rozpoznawalną postacią, a media nie zapraszały go do programów publicystycznych. Wszystko zmieniło się po 12 grudnia.

Reklama

Jak wyprowadzić naród na ulicę

Do powołania do życia Komitetu Obrony Demokracji Mateusza Kijowskiego zainspirował artykuł opublikowany w listopadzie 2015 roku na portalu Studio Opinii. Jego autorem był Krzysztof Łoziński, antykomunistyczny działacz z okresu PRL. W swojej publikacji zasugerował on, iż odpowiedzią na to, co dzieje się w polityce, powinien być społeczny ruch na wzór Komitetu Obrony Robotników. Zaledwie dzień po tej publikacji, Kijowski założył na Facebooku grupę Komitet Obrony Demokracji. Internauci błyskawicznie zainteresowali się tą inicjatywą, która już po trzech dniach miała 30 tys. uczestników. Pierwsze spotkanie grupy założycieli KOD obyło się 23 listopada 2015 roku. W tym samym czasie powstała strona internetowa, na której opublikowano manifest organizacji:

Działania władzy, jej lekceważenie prawa oraz demokratycznego obyczaju zmuszają nas do wyrażenia stanowczego sprzeciwu. Nie chcemy Polski totalitarnej, zamkniętej dla myślących inaczej, niż każe władza, nie chcemy Polski pełnej frustracji i żądzy rewanżu. Są wśród nas ludzie różnych poglądów i orientacji politycznych od prawa do lewa, ludzie wierzący, agnostycy i ateiści. Łączy nas to, że jesteśmy ludźmi wolnymi i chcemy nadal mieszkać we własnym, demokratycznym kraju, w którym nikt nie będzie nam nakazywał, jak mamy żyć i jakie wartości wyznawać.

Pierwsze pikiety organizowane przez KOD nie cieszyły się dużym powodzeniem. Dopiero manifestacja z 12 grudnia ściągnęła tysiące obywateli protestujących przeciwko działaniom obecnego rządu wobec Trybunału Konstytucyjnego. Po tym sukcesie Mateusz Kijowski znalazł się na ustach całej Polski. W grudniu założyciel KOD-u został odznaczony przez Towarzystwo Dziennikarskie "Nagrodą Wolności".

"Broni demokracji, a nie płaci na własne dzieci"

Nie trzeba było długo czekać, by lider ruchu, który wyprowadził tysiące niezadowolonych z rządu PiS Polaków na ulice, stał się celem ataków drugiej strony. 7 grudnia "Super Express" opublikował artykuł, w którym donosił, że Mateusz Kijowski zalega z alimentami na dzieci.

Kijowski ma cztery pociechy - trzy z byłą żoną i jedną z obecną. Tabloid podał, że lider KOD, który z wykształcenia jest informatykiem, pracował dla PZPN, gdzie zarabiał nawet 7 tys. złotych miesięcznie. Mimo to, nie płacił byłej żonie zasądzonych alimentów w wysokości 2 tys. złotych miesięcznie. Jego dług wobec dzieci sięga już ponoć ponad 80 tys. złotych, a sprawą od dawna zajmuje się komornik. Kijowski w rozmowie z "Super Expressem" miał powiedzieć, że "płaci, ile może".

Alimenciarz czy bohater narodowy?

Zaleganie przez Mateusza Kijowskiego z alimentami spotkało się z odzewem przedstawicieli mediów. Jako pierwszy głos zabrał Jacek Żakowski. W wywiadzie udzielonym temu samemu "Super Expressowi", dziennikarz usprawiedliwiał lidera KOD, twierdząc, że walka o wyższe wartości, w tym wypadku demokrację, wymaga poświęceń i często niesie za sobą cierpienie rodziny:

W Polsce od pokoleń mężczyźni zostawiają kobiety z dziećmi i idą na wojnę. Są takie sytuacje, jak Wałęsy... To jest złe, ale nie ma ratunku. Jak jest sytuacja, którą oceniamy jako wyższą konieczność, np. obrony demokracji albo wolności, to rodzina cierpi! I jeżeli człowiek decyduje się zapłacić tak ogromną cenę, by zrobić coś dla kraju jak pan Kijowski, to tym bardziej należy mu się szacunek i uznanie!

Z takim podejściem do uchylania się od alimentów nie zgodziły się: Karolina Korwin Piotrowska i Paulina Młynarska. Obie dziennikarki uznały, że obowiązkiem mężczyzny jest płacenie na własne dzieci, a wymówki w postaci walki o wyższe cele są niegodziwe. Młynarska napisała:

Stara męska śpiewka, od której nam kobietom już nawet nie chce się rzygać: jesteśmy stworzeni do wyższych celów! Otóż bardzo mi przykro, ale nie jesteście. Waszym psim obowiązkiem jest płacić na dzieci i dzielić opiekę nad nimi kobietami, które je urodziły z waszej spermy. I nie ma tu żadnego znaczenia, czy jesteście z prawa, z lewa, piszecie wiersze, czy pasiecie świnie. Dopiero kiedy jako rodzice wypełnimy wspólnie obowiązki wobec dzieci, które powołaliśmy na świat, możemy i powinniśmy razem, ramię w ramię iść i bronić wartości, które są nam bliskie. Inaczej, jest to tylko gówniarstwo i bufonada, a tego, my kobiety, czyli 50% populacji, mamy od dawna serdecznie dość.

Kijowski się broni, ale odcina się od słów Żakowskiego

Po tym, jak w mediach rozgorzała dyskusja na temat uchylania się przez Mateusza Kijowskiego od płacenia alimentów, on sam postanowił zabrać głos we własnej sprawie. W specjalnym oświadczeniu opublikowanym na facebookowym profilu KOD lider ruchu zapewnia, że nigdy nie uchylał się od alimentów, a dług wobec byłej żony i dzieci powstał w wyniku jego trudnej sytuacji finansowej.

Kijowski odnosi się także do słów Jacka Żakowskiego. Co zaskakujące, lider KOD odcina się od broniącego go dziennikarza:

Opublikowany w poniedziałek przez pewną gazetę wywiad z Jackiem Żakowskim (chciałbym wierzyć, że wbrew intencjom pana Jacka Żakowskiego) zawierał tak wiele sformułowań rażąco nieprawdziwych oraz uderzających w równość obywateli ze względu na płeć a także jawnie seksistowskich, że nie mogę się identyfikować z takimi publikacjami. Znając brak rzetelności tego tytułu, którą poznałem na własnym przykładzie, wierzę, że opublikowane słowa nie zostały wypowiedziane przez pana Żakowskiego w podanym brzmieniu. Wykraczają one daleko poza obszar dopuszczalny w debacie w demokratycznym państwie prawa w centrum Europy w XXI wieku.

Na zakończenie Mateusz Kijowski pisze, że z całą stanowczością potępia zjawisko uchylania się przez którekolwiek z rodziców od płacenia alimentów.

Kolejnym krokiem polityka?

Jak dalej będzie wyglądała działalność Mateusza Kijowskiego, trudno wyrokować. Lider KOD-u zapewnia, że nie ciągnie go polityka, bowiem nie widzi siebie w roli walczącego o władzę. Na razie mocno angażuje się w Komitet Obrony Demokracji. Jak wyznaje w "Polityce", żona zgodziła się, by chwilowo cały dom był na jej głowie, a finansowo rodzinie powodziło się gorzej. Kijowski zrezygnował bowiem z pracy zawodowej, by całkowicie poświęcić się walce w obronie demokracji.