Kijowski mówi, że był zaskoczony efektem założenia na Facebooku grupy Komitet Obrony Demokracji. - Na pewno jestem bohaterem niezaplanowanym. Spodziewałam się, że uda się uzbierać jakieś 50, góra 100 osób - wyznaje na łamach "Newsweeka".

Reklama

Wielki marsz KOD-u, na który przyszło 50 tys. ludzi, był dla Kijowskiego momentem, w którym poczuł odpowiedzialność i radość, że udało się ludzi obudzić. To wtedy nastąpił moment, w którym rozwiązał umowę z głównym klientem swojej firmy informatycznej.

Kiedy kilkadziesiąt tysięcy ludzi deklaruje, że chcą coś robić, to trzeba odłożyć wszystko inne na bok i podjąć wezwanie - stwierdza lider KOD.

Po raz kolejny Mateusz Kijowski, tłumaczy się z zarzutów o niepłacenie alimentów. - Nigdy nie prowadzono przeciwko mnie żadnego postępowania o uchylanie się od płacenia alimentów - podkreśla stanowczo. Dodaje też, że tabloid, który wcześniej opisał tę kwestię napisał "w oparciu o prawdziwe fakty, całkowicie nieprawdziwą historię".

Lider KOD zapewnia, mimo sukcesu jaki odniósł Komitet, on sam nie ma planów kandydowania w kolejnych wyborach. Odpiera też zarzuty o kłótniach wewnątrz stowarzyszenia. - To nie są kłótnie, raczej różnice zdań co do tego, jak chcemy działać - mówi.

Kijowski deklaruje, że Komitet Obrony Demokracji "chce Polski dla wszystkich Polaków, z ich przekonaniami, opiniami, religią czy światopoglądem". - Nie możemy nikogo wykluczać ani z nikim walczyć. Nawet z PiS - podkreśla.