Matka Kurka przegrał w czerwcu proces z szefem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy o naruszenie dóbr osobistych. Sąd nakazał Kurce wypłatę Owsiakowi zadośćuczynienia oraz zwrot kosztów procesowych.
Bloger we wtorek na swoim koncie na Twitterze umieścił zdjęcie przelewu pocztowego – na kwotę ponad 19 tysięcy złotych - na rzecz Owsiaka. Opatrzył je bardzo wulgarnym komentarzem, który zbulwersował wielu internautów.
Wkrótce potem doczekaliśmy się też reakcji samego Owsiaka. Szef WOŚP za pośrednictwem Facebooka skierował list otwarty do żony blogera, Izabeli Firlej-Wielguckiej. - List otwarty to jedyny sposób, aby trafić do Pani, ponieważ wiem, że Pani mąż, bloger Matka Kurka – a może czynicie to Państwo razem - czyta, ogląda moją stronę na Facebooku i mojego vloga. (…) Widziałem Panią na procesie sądowym. Próbowaliśmy z Panią porozmawiać, ale jak Pani pamięta, mąż tę próbę dialogu brutalnie przerwał. A mi i mojemu adwokatowi chodziło o to, aby spróbować przełamać tę nieprawdopodobną spiralę złych emocji skierowanych do mnie i do naszej Fundacji – napisał Owsiak.
Następnie dodał, że podczas procesu "wykazywaliście Państwo, że Pani mąż jest bezrobotny i jako rodzina macie Państwo bardzo niewielkie dochody". Dlatego Owsiak chciałby oddać żonie blogera zasądzone pieniądze. Stawia jednak pewne warunki – (…) to Pani osobiście w siedzibie Fundacji WOŚP te pieniądze odbierze, a ja będę miał świadomość, że w ten sposób Pani budżet domowy nie dozna tak znaczącego uszczerbku – napisał Owsiak.
- Mam nadzieję, że ta kara, nałożona na Pani męża, a także jednoznaczna reakcja internautów na jego Twitterze i na wielu innych portalach, pozwoli wreszcie zakończyć tę szaloną krucjatę przeciwko mojej osobie, mojej rodzinie i Fundacji (…) – apelował szef WOŚP. W "Dzień Dobry TVN" opowiedział zaś swych wrażeniach z sądu.
Na tę deklarację odpowiedział bloger. - "List otwarty do p. Izabeli Firlej-Wielguckiej" napisał człowiek, który publicznie lżył moją Żonę sugerując, że wyprowadzam Ją na ulicę, aby zarabiała na moje utrzymanie. Identycznie jest z zarzutami, że jestem bezrobotnym nierobem, utrzymankiem Żony i tym podobne oszczerstwa. Pomijam już fakt, że jeśli ktoś ma taką "wiedzę" i ocenę stanu faktycznego, a jednocześnie domaga się 200 tysięcy zadośćuczynienia, to przecież wie na kim się to odbije - czytamy we wpisie na jego blogu.