Centralne Biuro Śledcze Policji poinformowało przed weekendem o zabezpieczeniu 340 sztuk nielegalnej broni. To efekt długotrwałego dochodzenia, ale jak oceniają śledczy, to i tak tylko niewielka część uzbrojenia, które przemytnicy mogli wprowadzić na nasz rynek. Do Polski mogło trafić nawet 1,5 tys. nielegalnych egzemplarzy broni palnej różnego rodzaju. Przestępcy ściągają ją od naszych południowych sąsiadów, bo system pozbawiania starej broni cech użytkowych w Czechach i na Słowacji niestety jest mocno wadliwy. Pistolety czy karabiny uznane za zdezaktywowane można łatwo z powrotem przerobić na broń ostrą.
I taki właśnie arsenał zaczyna zalewać Polskę. W ubiegłym roku CBŚP przejęło rekordową liczbę nielegalnego uzbrojenia – 552 sztuki. To o 76 proc. więcej niż rok wcześniej i niemal dwa razy tyle, co w roku 2014.
Problem dotyczy nie tylko Polski. Z powodu ataków terrorystycznych i aby opanować nielegalny obrót, w ubiegłym roku Unia zmieniła dyrektywę dotyczącą broni. Nowe prawo zobowiązuje kraje unijne do ściślejszej kontroli handlu, zwłaszcza w internecie, oraz ustalenia wspólnych zasad oznaczania broni, tak by można było skuteczniej ją "śledzić".
Reklama
Właśnie w ramach realizacji tych wymogów Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji przygotowało projekt wdrożenia specjalnego informatycznego Systemu Rejestracji Broni. - Celem jest gromadzenie i przechowywanie danych o każdej jednostce broni palnej, tj. informacji o typie, marce, modelu, kalibrze, numerze seryjnym, producencie lub dostawcy oraz podmiocie albo osobie uprawnionej do nabycia i posiadania broni palnej – tłumaczy resort.
– Unijna dyrektywa nakazuje usprawnienie szybkości udzielania informacji o statusie danego egzemplarza broni. Tego, czy jest legalny, na kogo została zarejestrowana, ale także jak wyglądała jej wcześniejsza historia. Obecne systemy odpowiedzialne za zbieranie tych informacji w Polsce nie spełniają tych wymogów – tłumaczy nam dr Maciej Gurtowski z Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego.
Rzeczywiście mimo iż funkcjonują w Polsce dwa systemy do rejestracji broni palnej, to – jak w ubiegłorocznej kontroli stwierdzała NIK – i tak „brakuje sprawnego systemu nadzoru i kontroli nad bronią znajdująca się w posiadaniu osób i podmiotów prywatnych”. Te dwa systemy to Broń zarządzany przez Komendę Główną Policji i Hefajstos II, podlegający Komendzie Głównej Żandarmerii Wojskowej. Teoretycznie powinny wystarczyć do skontrolowania, gdzie, jaka i w czyich rękach znajduje się wszelka broń palna. – W rzeczywistości obecnie trudno jednoznacznie ocenić, ile i gdzie znajduje się sztuk broni, bo ewidencje te nie są prowadzone w czasie rzeczywistym – potwierdza dr Gurtowski.
NIK zwróciła uwagę, że w przypadku rejestru BROŃ w trakcie kontroli danych o liczbie osób fizycznych i podmiotów posiadających broń palną, z wyszczególnieniem celów, którym broń ma służyć, nie dało się ich automatycznie wygenerować, tylko trzeba było aż trzytygodniowej ręcznej kwerendy kartotek w każdej z komend wojewódzkich policji.
Nie lepiej jest z wojskowym rejestrem Hefajstos II, w którym według NIK wciąż ostatecznie nie wdrożono jeszcze funkcjonalności pozwalających wygenerować np. dane o wydanych pozwoleniach, broni przechowywanej w depozycie czy osobach, którym wygasła ważność licencji Polskiego Związku Strzelectwa Sportowego. Dane wprawdzie spływają, ale nie można się z nich wiele dowiedzieć. Co więcej, Broń i Hefajstos II nie wymieniają się informacjami.
– Dla mnie jako obywatela, który uważa, że prawo do posiadania broni stanowczo powinno być poluzowane, taki stan, w którym państwo nie ma w tym zakresie dokładnej wiedzy, jest na rękę. A rzeczywiście nie ma, bo system, który obecnie funkcjonuje, jest mocno ułomny – ocenia adwokat Andrzej Turczyn prowadzący serwis internetowy Trybun Broni Palnej. – Systemy, które mamy, nie generują tak naprawdę całościowych danych statystycznych, co więcej, nie potrafią wczytać pewnych znaków, np. kreski w opisie broni – dodaje Turczyn.
Nowy SRB ma rozwiązać te problemy. Wprowadzić opcję śledzenia historii każdej sztuki broni (i przechowywać ją jeszcze przez 20 lat po zniszczenia danej sztuki), ale także ma umożliwić przedsiębiorcom posiadającym koncesję na sprzedaż broni zgłaszanie zdalne, zamiast dostarczania do kontroli księgi ewidencyjne. Jak wycenia MSWiA, system ma kosztować 7,3 mln zł. Ma zostać uruchomiony z początkiem 2018 r.

Jak jesteśmy uzbrojeni

Prawie 200 tys. osób ma pozwolenie na używanie 427 tys. sztuk legalnej broni. Wciąż daleko nam do stanu sprzed 2005 r., kiedy weszła w życie ustawa zaostrzająca zasady wydawania pozwoleń, kiedy w użyciu było 542 tys. sztuk. Ale z roku na rok nasz arsenał jest coraz większy. Początkowo za wzrosty odpowiadała broń myśliwska, ostatnio zaczęła rosnąć popularność nie tylko broni sportowej, kolekcjonerskiej, lecz także do osobistego użytku. W ciągu roku liczba jej egzemplarzy wzrosła z 49 do 54 tys.