Pociąg z Brześcia wyjechał o godzinie 8.04 czasu białoruskiego. Do Terespola po polskiej stronie wjechał o 6.20 czasu polskiego. A w pociągu jak co dzień grupa cudzoziemców, w przeważającej większości Czeczenów, którzy chcą wjechać do Polski i prosić o status uchodźcy.
Jednak tym razem jest inaczej, bo na cudzoziemców czeka grupa prawników z Warszawy. Łącznie swoich pełnomocników ma grupa blisko 70 Czeczenów. Są wśród nich zarówno duże rodziny, czasem z małymi dziećmi a także osoby samotne. Wszystkich łączy jedno: od miesięcy przebywają w Białorusi i bezskutecznie próbują wjechać do Polski, by poprosić o ochronę międzynarodową. Za każdym razem - a prób tych podjęli od kilku do ponad 60 razy - są odsyłani z kwitkiem.
Nie mają wiz, bo jak twierdzą, uciekają przed prześladowaniami i torturami. Jednak Straż Graniczna odmawia im wjazdu, choć pogranicznicy nie mają prawa oceniać, czy cudzoziemcy należy się czy nie ochrona międzynarodowa. To zadanie dla Urzędu ds. Cudzoziemców. Problem ten, największy właśnie na przejściu w Terespolu, opisujemy w „DGP” i Dziennik.pl od kilkunastu miesięcy.
- Funkcjonariusze Straży Granicznej przeprowadzają rozmowy trwające 2-10 minut, po czym większości osób arbitralnie odmawiają rozpoczęcia procedury azylowej - mówi Aleksandra Chrzanowska ze Stowarzyszenia Interwencji Prawnej.
W 2016 roku wjazdu odmawiano aż 118 tysięcy razy, a dla porównania w 2015 roku takich odmów było 53 tysiące. W efekcie tych działań spadła liczba wniosków, które cudzoziemcom udało się złożyć o przyznanie statusu uchodźcy - w ubiegłym roku było ich 4480 (w 2015 - 4915) dla 11 274 osób ( w 2015 - 11 637).
Po kilku próbach wglądu w to, jak faktycznie wyglądają rozmowy pograniczników z cudzoziemcami podejmowanymi przez organizacje pozarządowe i kontroli wykonanej przez biuro Rzecznika Praw Obywatelskich oraz pojedynczych staraniach reprezentowania cudzoziemców przez prawników Okręgowa Izba Adwokacka zdecydowała o większej akcji pomocowej. 14 prawników z pełnomocnictwami od konkretnych rodzin lub pojedynczych Czeczenów od rana stara się dostać do swoich klientów, udzielić im porady prawnej i przypilnować, czy Straż Graniczna dochowuje standardów i faktycznie nie wpuszcza tylko tych cudzoziemców, którzy nie tylko nie mają wiz ale także nie proszą o status uchodźcy.
- Moimi klientem jest sześcioosobowa rodzina z Groznego. Rodzice w ciężkim stanie, bo po chorobach, dwie dorosłe córki i dwójka dzieci. Na Białorusi pomieszkują od siedmiu miesięcy i dziś po raz dziesiąty próbują wjechać do Polski i złożyć wniosek o status uchodźcy. Ich syn takich prób podjął jeszcze więcej bo aż 66. Za każdym razem opłaca bilety na pociąg do i z Terespola, czyli wydaje 8 euro. To dla nich ogromny wydatek, wielki stres i wciąż nie są dopuszczani do procedury uchodźczej - mówi adwokat Emilia Barabasz. Na co dzień Barabasz specjalizuje się w prawie cywilnym, autorskim i własności intelektualnej i podobnie jak reszta prawników, którzy przyjechali do Terespola jest tu pro bono.
Akcję pomocy prawniczej zorganizowały wspólnie z OIA, Helsińska Fundacja Praw Człowieka i Stowarzyszenie Interwencji Prawnej. Ale prawników mimo iż posiadają pełnomocnictwa od Czeczenów wciąż nie dopuszczono do cudzoziemców. Straż Graniczna potwierdziła przyjęcie dokumentów ale twierdzi, że przesłuchania cudzoziemców nie są postępowaniami administracyjnymi tylko kontrolnymi. Dlatego też pełnomocnik nie może w nich uczestniczyć. - Uniemożliwia nam to wgląd do akt, rozmowę z klientem i skontrolowanie poprawności procedury granicznej - tłumaczy adwokat Sylwia Gregorczyk- Abram.
Prawnicy nie poddali się i złożyli właśnie wnioski o wgląd w akta spraw i dopuszczenie do klientów. Obawiają się, że Straż Graniczna wkrótce odeśle Czeczenów na Białoruś. Dopiero po trzech godzinach oczekiwania pierwsi prawnicy zostali dopuszczeni do cudzoziemców. Jednak Czeczenom nadal odmawia się złożenia wniosku o status uchodźcy. Dostają decyzje z nakazem wyjazdu.