Jak informuje "Super Express" impreza odbyła się w piątek w "podwarszawskiej wili Romana Giertycha". Nie zabrakło bardzo znanych gości ze świata polityki: był Kazimierz Marcinkiewicz, Ryszard Kalisz czy Tomasz Nałęcz.
- I chyba było zdecydowanie za głośno, bo sąsiedzi wezwali policję do wilii Giertycha – pisze tabloid. Interwencję funkcjonariuszy – około godziny 22 - potwierdza też stołeczna policja. Skończyło się na pouczeniu. Jednak, jak twierdzi "Super Express", policjanci zostali wezwani do willi Giertycha jeszcze raz, gdy było już grubo po północy. – Zanim radiowóz podjechał pod bramę, rozbawieni goście opuszczali już posesję prawnika – czytamy w gazecie. W niedzielę sąsiedzi złożyli oficjalne zawiadomienie o zakłóceniu ciszy nocnej.
Co na to sam Giertych? Za pierwszym razem prawnik był zdziwiony, zapowiedział, że musi sprawę sprawdzić i poprosił o kolejny telefon. Według dziennikarzy "SE" ponownie już nie odebrał telefonu. Wieczorem z kolei opublikował oświadczenie w sieci pod hasłem "Samokrytyka".
Nadto podczas całej, długiej imprezy nikt nie krzyczał "Jarosław, Jarosław", ani nie żądał ujawnienia żadnej ukrytej przez wrogów prawdy.
W związku z powyższym przedkładam autodenuncjacyjny wniosek o powołanie Komisji Śledczej ds. zbadania przyczyn, przebiegu i skutków imprezy w domu państwa Giertych. Z góry deklaruję, że stawię się przed Komisją i mam nadzieję, że Sejm powoła na jej przewodniczącego Marka Suskiego. Wówczas wrócimy do jego pytania o rachunek i będzie wiadomo, że chodziło o rachunek za imprezę, a on swoim bystrym. profetyckim umysłem już w środę wiedział o co pytać.
Na końcu, w dopisku sugeruje też, że "TVPiS rozdziera szaty o organizację imprezy pewnie dlatego, że nie zaprosił Jacka Kurskiego". Ach, te czasu Jacku kiedy przygrywałeś nam na gitarze i śpiewałeś Twoje hasło "Tylko Kaczka głupi ptak mówi tak, tak, tak" - kwituje.