W piątek sąd uznał, że wszyscy oskarżeni są winni zarzucanych im czynów. Najwyższą karę – 2,5 roku wiezienia – sąd orzekła dla Łukasza R., który miał użyć trzykrotnie tasera wobec Stachowiaka. Pozostali oskarżeni zostali skazani na karę 2 lat więzienia.
Mikołaj Pietrzak, oskarżyciel posiłkowy, pełnomocnik rodziny Stachowiaka, w mowie końcowej podkreślił, że oskarżeni powinni odpowiadać za nieumyślne spowodowanie śmierci. - To kwalifikacja, którą można obronić - mówił. Dodał, że domaga się surowszej kary dla oskarżonych niż ta wnioskowana przez prokuratora.
Oskarżeni wiedzieli co robią przekraczając uprawnienia, wiedzieli, że traktują Igora Stachowiaka w sposób nieludzki, poniżający. Wiedzieli, że ich zachowanie nie mieście w granicach podyktowanych przez prawo, przez moralność czy zwyczajną ludzką przyzwoitość, ale też przez zasady, które były im wpajane podczas szkoleń - mówił mec. Pietrzak.
Mecenas Zbigniew Piątkowski, obrońca oskarżonego byłego policjanta Łukasza R., w mowie końcowej wskazywał, że Stachowiak był agresywny podczas interwencji policjantów i był pod wypływem narkotyków. - W pewnym momencie próbowało go obezwładnić ośmiu policjantów. Zachowanie Stachowiaka spowodowało obrażenia u sześciu policjantów - mówił mecenas.
Adwokat wniósł, aby sąd uznał, że Łukasz R. działał w stanie wyższej konieczności. - Działał w wyższej konieczności, a u źródeł tego działania było zachowanie Stachowiaka - mówił. Zdaniem obrony, zachowanie policjanta miało uchronić jego i innych funkcjonariuszy "od utraty zdrowia i życia".
Śledztwo dotyczące przekroczenia uprawień przez funkcjonariuszy policji i nieumyślnego spowodowania śmierci Igora Stachowiaka wszczęła Prokuratura Rejonowa dla Wrocławia Starego Miasta. Decyzją Prokuratury Krajowej postępowanie zostało jednak przekazane Prokuraturze Okręgowej w Poznaniu.
Podczas śledztwa przesłuchano kilkudziesięciu świadków, powołano biegłych lekarzy medycyny sądowej, biegłych z zakresu fonoskopii, biologii, toksykologii, genetyki, informatyki, daktyloskopii oraz z dziedziny taktyki i techniki interwencji. Zabezpieczono także dokumenty oraz nagrania z monitoringu, paralizatora i telefonów komórkowych. Przeprowadzono również eksperyment procesowy.
Po śmierci Stachowiaka w maju 2016 r. pod komisariatem przez kilka dni trwały zamieszki. Mieszkańcy protestowali, sugerując, że policjanci doprowadzili do śmierci zatrzymanego. Za spowodowanie tych zamieszek i naruszenie nietykalności policjantów oskarżono i skazano kilkadziesiąt osób.
W maju 2017 r., po ujawnieniu przez media nagrania z kamery paralizatora, którego funkcjonariusze użyli wobec Stachowiaka na komisariacie, ówczesny minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak odwołał komendanta wojewódzkiego policji we Wrocławiu. Stanowiska stracili też komendant miejski i zastępca komendanta komisariatu Stare Miasto.