Do przestępstw o charakterze seksualnym wobec dwóch chłopców w wieku poniżej 15 lat doszło według śledczych w 2017 r. podczas obozu sportowego w Pucku, zorganizowanego przez Salezjańską Organizację Sportową z Poznania. Krzysztof K. był opiekunem uczestników obozu. Po powrocie z kolonii jeden z molestowanych chłopców miał opowiedzieć rodzicom o zachowaniu Krzysztofa K. - ci zawiadomili policję.
Prokuratura oskarżyła Krzysztofa K.; byłego dyrektora Domu Dziecka Caritas w Lesznie i b. prezesa Polonii Leszno o przestępstwa pedofilskie i posiadanie dziecięcej pornografii. Mężczyzna nie przyznał się do winy.
W piątek poznański sąd rejonowy skazał Krzysztofa K. na karę łączną 3 lat i 2 miesięcy więzienia. Sąd wskazał, że mężczyzna ma odbywać karę pozbawienia wolności w systemie terapeutycznym dla sprawców przestępstw na tle seksualnym.
Sąd uznał mężczyznę za winnego posiadania pornografii dziecięcej i molestowania jednego z chłopców. W odniesieniu do przestępstwa, którego miał się dopuścić względem drugiego z małoletnich – sąd uniewinnił mężczyznę podkreślając, że "brak jest jednoznacznych dowodów wskazujących na winę oskarżonego". Sędzia Przemysław Wita zaznaczył, że chłopiec w swoich zeznaniach nie wskazywał wprost, że był ofiarą niewłaściwego zachowania mężczyzny, a jedynie – że Krzysztof K. przychodził w nocy do pokoju chłopców, "coś robił, ale on nie widział, coś mu opowiadali inni, którzy nie spali".
Sędzia wskazał w tym przypadku także na nieprawidłowości w działaniu prokuratury. Jak mówił, o ile jeden z chłopców został przesłuchany po ok. miesiącu od zawiadomienia o przestępstwie, to drugi – po ok. 7 miesiącach od powrotu z kolonii.
Nie rozumiem kompletnie tego. Trudno mi to zrozumieć, dlaczego dopiero po tak długim czasie to dziecko zostało przesłuchane. Chyba nie trzeba tłumaczyć, że po takim czasie nawet osoba dorosła, a tym bardziej dziecko – pewnych rzeczy może już po prostu nie pamiętać dokładnie. Trudno tu dywagować, czy to mogło mieć jakieś znaczenie, natomiast nie powinno tak się dziać, że po tak długim czasie osobę, co do której od początku było wiadome, że to dziecko może jakieś wiadomości posiadać, przesłuchać tak późno – mówił sędzia.
Na Krzysztofa K. został także nałożony 5-letni zakaz zajmowania wszelkich stanowisk i wykonywania wszelkich zawodów związanych z wychowaniem, edukacją, leczenie i opieką nad małoletnimi oraz zakaz przebywania w środowiskach i miejscach związanych z małoletnimi. Sąd orzekł również 5-letni zakaz zbliżania się do pokrzywdzonego oraz zapłatę nawiązki na rzecz chłopca w wysokości 5 tys. zł.
Wydany w piątek wyrok nie jest prawomocny.
Krzysztofa K. nie było na sali w trakcie odczytywania wyroku. Strony postępowania nie chciały komentować postanowienia sądu.