Propozycje zmian w organizacji roku szkolnego zgłosili dyrektorzy wrocławskich szkół. Zauważyli, że zwłaszcza w okresie matur nauka to fikcja. Nauczyciele w tym samym czasie muszą egzaminować i uczyć młodsze klasy. Żeby to wszystko pogodzić, trzeba robić "szpagat".

Reklama

Dlatego na spotkaniu z minister edukacji Katarzyną Hall pod koniec stycznia dyrektorzy zaproponowali częstsze przerwy w nauce, nawet kosztem krótszych wakacji letnich - pisze "Gazeta Wyborcza". Minister połknęła haczyk i zleciła opracowanie nowego kalendarza szkolnego. Robią to pomysłodawcy z dolnośląskiego kuratorium.

Według nich, egzamin gimnazjalny i sprawdzian po szóstej klasie mogłyby być przeprowadzone w dwóch ostatnich tygodniach kwietnia. W tym czasie pozostałe klasy miałyby ferie wiosenne. Pierwsza przerwa w nauce to dwa tygodnie ferii na przełomie października i listopada, potem w lutym byłyby ferie zimowe, jak do tej pory. Rok szkolny kończyłby się po 18 czerwca, ale zaczynał już 15 sierpnia.

Są korzyści z takiego podziału roku szkolnego. Najważniejsze to możliwość zorganizowania matury i innych egzaminów bez zaburzania cyklu nauczania pozostałych klas. Poza tym do tej pory aż do Bożego Narodzenia nie ma dłuższych przerw w nauce. To powoduje, że i uczniowie, i nauczyciele są zmęczeni i częściej chorują.

Wszystkie propozycje trafią do ministerstwa już w marcu.