Zdaniem kryminologa profesora Andrzeja Rzeplińskiego nie można wykluczyć, że Franiewski współpracował z milicją - pisze "Gazeta Wyborcza". Gangster był zawodowym kryminalistą. Z 45 lat życia 15 spędził w więzieniu. Jednak żadnego wyroku nie odsiedział do końca. Wciąż dostawał przepustki, wciąż zwalniali go przed terminem, chociaż uciekał z więzień, policyjnych aresztów, konwojów, a nawet Komendy Głównej MO. Dowodził nawet buntem więźniów we Wronkach latem 1989 roku.
Gangster zaplanował i zorganizował w 2001 roku porwaniem syna przedsiębiorcy mięsnego spod Płocka. Wpadł w styczniu 2006 roku. Wsypali go kompani. Jeden z nich, Sławomir Kościuk, zeznawał: "Wojtek był spokojny o to, że policja stoi w miejscu" - pisze "Gazeta Wyborcza". Były prokurator krajowy Janusz Kaczmarek uważa, że współpraca grupy przestępców z policją jest wielce prawdopodobna.
Franiewski nie zdążył opowiedzieć prokuratorom o swoich kontaktach z policją. Zabrał tajemnicę do grobu. W 2007 roku powiesił się w areszcie, zanim ruszył proces porywaczy.