W poniedziałek w Sądzie Okręgowym w Gdańsku ruszył proces 29-letniego Stefana W. oskarżonego o zamordowanie w 2019 roku prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Proces jest jawny. Stefan W. nie wypowiedział żadnego słowa w trakcie procesu, wobec tego sąd odczytał jego wyjaśnienia z postępowania przygotowawczego.
Proces Stefana W.
W największej sali Sądu Okręgowego w Gdańsku rozpoczął się w poniedziałek proces Stefana W. - oskarżonego o zabójstwo Pawła Adamowicza. Prokurator Agnieszka Nickel-Rogowska odczytała akt oskarżenia. Stefan W. jest zamknięty w specjalnej szklanej klatce, którą zamontowano w tej sali z uwagi na prowadzone wcześniej sprawy zorganizowanych grup przestępczych. Rozprawy w sprawie Stefana W. są jawne, a do połowy roku zaplanowano ich kilkanaście.
Prokuratura Okręgowa w Gdańsku w grudniu ubiegłego roku wysłała do sądu akt oskarżenia przeciwko Stefanowi W. Mężczyzna odpowie za zabójstwo w zamiarze bezpośrednim w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie, a także za zmuszanie innej osoby do określonego zachowania.
Według opinii biegłych, gdy wszedł na scenę WOŚP i zaatakował nożem Pawła Adamowicza miał ograniczoną poczytalność. To może wpłynąć na wysokość kary. Zgodnie z przepisami w takiej sytuacji sąd może (co nie oznacza, że musi) orzec o tak zwanym nadzwyczajnym złagodzeniu kary.
Sędzia Aleksandra Kaczmarek jeszcze przed rozpoczęciem przewodu sądowego stwierdziła, że Stefan W. zwrócił się o ujawnienie jego danych i wizerunku. Sąd jednak nie zgodził się na ujawnienie wizerunku i nazwiska oskarżonego oraz bezpośrednią transmisję z sali rozpraw.
Przed otwarciem przewodu sądowego doszło do niecodziennej sytuacji - Stefan W. nie podał swoich danych osobowych. Obrońca oskarżonego Marcin Kminkowski powiedział w sądzie, że nie udało mu się nawiązać kontaktu z klientem. Mimo kilkukrotnych prób nie odpowiadał na zadane pytania. Nie jestem w stanie powiedzieć, co jest tego przyczyną - dodał Kminkowski.
Sąd zdecydował się na rozpoczęcie procesu Stefana W. mimo jego milczenia.
Po odczytaniu aktu oskarżenia przez prokuratora przez około godzinę sędzia odczytywała wyjaśnienia oskarżonego z postępowania przygotowawczego. Mężczyzna był pierwszy raz przesłuchiwany bezpośrednio o ugodzeniu nożem prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Później był słuchany kilka razy podczas tymczasowego aresztowania.
Stefan W., jak wynika z odczytanych wyjaśnień, wielokrotnie zmieniał wersje, a pytany o konkretne osoby, rzekomo zamieszane w zabójstwo, zasłaniał się tajemnicą. Śledczym tłumaczył też swoje poglądy polityczne. Klawisze kazali mi głosować na Platformę, ale ja głosowałem na PiS, na Andrzeja Dudę. Na Kurkowej (w areszcie śledczym – PAP) śmiali się ze mnie, odgrażałem się, że jak wyjdę to zrobię zamach w Galerii Bałtyckiej - wyjaśniał W.
Śledczym tłumaczył też, że jest za partią PiS, a minister Ziobro zrobi w końcu porządek w Gdańsku. Stefan W. wyjaśniał również (w odczytanych przez wyjaśnieniach - PAP), że był źle traktowany w więzieniu, gdy odbywał karę za rabunki na banki. Twierdził, że w więzieniu był pomawiany o napady i podtruwany przez personel placówek. W prokuraturze opowiadał też o swoim wyjeździe do Warszawy przed Pałac Prezydencki, ale jak twierdził nikt nie zwrócił na niego uwagi.
Stefan W. nie odpowiedział na żadne pytania sądu w sprawie składanych wyjaśnień. Milczał przez całą poniedziałkową rozprawę. Prokurator Agnieszka Nickel-Rogowska po skończeniu poniedziałkowej rozprawy powiedziała, że śledztwo trwało tak długo właśnie z uwagi na zmieniające się wyjaśnienia Stefana W., wszystkie słowa oskarżonego trzeba było weryfikować. Nie spodziewałam się takiego totalnego milczenia. Trudno powiedzieć, co w głowie tego człowieka siedzi. Nie wiem, czy to jest gra na niepoczytalność – dodała Nickel-Rogowska.
Obrońca oskarżonego Marcin Kminkowski po zakończeniu sprawy powiedział, że ze Stefanem W. rozmawiał krótko przed rozprawą. Można z nim było normalnie rozmawiać, jak obrońca z oskarżonym. Pierwszy raz w swojej karierze spotkałem się z takim zachowaniem – dodał Kminkowski.
Kolejny termin wyznaczono na 7 kwietnia br.
Stefanowi W. grozi nie mniej niż 12 lat, 25 lat lub dożywotnia kara więzienia. Wobec sprawcy, który w chwili czynu miał ograniczoną poczytalność, sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary.