Na początku swojej przemowy prezydent Warszawy poprosił o minutę ciszy w związku z eksplozją pocisku w Przewodowie, w wyniku której zginęło dwóch Polaków. - To co się wydarzyło w Przewodowie jest w pewnym sensie dowodem na to, że spotykamy się w zupełnie innych czasach niż jeszcze 2,5 roku temu. W momencie kiedy wydawałoby się, że nic poważniejszego wydarzyć się nie może, mamy do czynienia z brutalną agresją Rosji na Ukrainę, która miała swoje reperkusje również dla Warszawy - powiedział Trzaskowski.

Reklama

Dodał, że wydaje się, że mamy do czynienia z bardzo poważną eskalacją na Ukrainie. - Pokłosiem tego było to co wydarzyło się w Polsce i na pewno wszyscy są zgodni na całym świecie, że ponosi za to pełną winę Rosja - dodał.

"To nie jest czas, żeby panikować"

- To nie jest czas, żeby panikować. Wszyscy zachowujmy się w sposób odpowiedzialny. Reagujemy tylko ta potwierdzone informacje - podkreślił.

Zaznaczył, że od początku wojny miasto przyjęło ok. 300 tys. uchodźców z Ukrainy. Podkreślił, że w związku z atakami Rosji na infrastrukturę krytyczną na Ukrainie, "można się spodziewać kolejnej fali uchodźców".

- Szacujemy, że dzisiaj w Warszawie pozostaje ponad 100 tys. uchodźców z Ukrainy. Te szacunki się różnią, niektórzy mówią o 149 tys. - powiedział i wyjaśnił, że nie jest łatwo oszacować, ponieważ część Ukraińców wraca na Ukrainę a potem przyjeżdża z powrotem do Warszawy. - Jedno nie ulega wątpliwości. Z usług naszego miasta korzysta znacznie większa liczba Ukraińców, dlatego, że bardzo dużo jest ich na obrzeżach miasta - zaznaczył.

Marta Stańczyk