60 proc. rodziców przyznaje, że za mało czasu spędza ze swoimi dziećmi. Aż 47 proc. czuje, że w ostatnich miesiącach dzieci lekceważyły i odrzucały ich pomoc, rady oraz wskazówki. Połowa zaś uważa, że traci na nie wpływ. ”Te liczby są o wiele za wysokie” - twierdzi autor Diagnozy Społecznej 2009, prof. Janusz Czapiński. Niestety, dane potwierdzają także same dzieci.

Reklama

Z opublikowanej niedawno Diagnozy Szkolnej wynika, że większość nastolatków narzeka na brak więzi z rodzicami i zainteresowania z ich strony. Zdaniem prof. Czapińskiego problem polega na tym, że zmienia się rzeczywistość, ale metody wychowawcze pozostają takie same. ”Obecni rodzice prowadzą zupełnie inny tryb życia niż ich ojcowie i matki. Jednak trudno im zerwać z modelem wychowania, w jakim oni sami dorastali, i ciągle wymagają od dzieci ślepego posłuszeństwa” - tłumaczy.

KLARA KLINGER: Czy rzeczywiście rodzice są ignorowani przez własne dzieci?

MAŁGORZATA OHME*: Część rodziców, którzy tak odczuwają, to ci zapracowani, z dużych miast, odnoszący sukcesy, świadomi i inteligentni, którzy bardzo poważnie podchodzą do kwestii rodzicielstwa. Są oni bardziej wyczuleni na relacje z dzieckiem. Więc kiedy dziecko się buntuje, nie traktują tego jako przypadłości okresu dojrzewania, ale uważają, że to ich wina, bo poświęcają mu za mało czasu. Takie odczucie to też efekt silnej presji społecznej, żeby być kompetentnym i świadomym rodzicem, którego dzieci słuchają i naśladują. Jeśli się tak nie dzieje, dorośli szukają winy w sobie.

Jednak rodzice przyznają otwarcie, że za mało czasu spędzają z dziećmi.

Rzeczywiście trudno jest wychowywać dziecko i być nieobecnym. Jednak można wypracować pewne reguły i warto ustalić sobie: jeżeli pracuję całymi dniami i wracam późno do domu, to mam jeden dzień w miesiącu, w którym odbiorę dziecko z przedszkola czy szkoły. Założyć, że kiedy spędzam wakacje, to wtedy w pełni poświęcam się dziecku. To ma być czas na budowanie wzajemnych relacji, także na kontakt intelektualny. Poza tym dobrze jest znaleźć obszar wspólnej pasji, to może być drobna rzecz, ale robiona razem.

Zmieniła się rzeczywistość, może też powinny się zmienić metody wychowawcze. Co ma zrobić rodzic, który wraca o godz. 23 do domu, rzadko widzi dziecko, a nie chce tracić autorytetu?

Reklama

Rodzice, którzy są tak bardzo zabiegani, muszą pozbyć się perfekcjonizmu. Nie trzeba być dobrym rodzicem w 100 procentach, można sobie trochę odpuścić. I zamiast narzekać, warto poznać, czym żyją dzieci. Zagrać w grę komputerową, wejść na czat lub odwiedzić stronę Randki.pl. Nie wystarczy być ekspertem, który przygląda się z boku i komentuje lub krytykuje.

A może zmieniło się też pojęcie autorytetu?

Relacja rodzice - dziecko się zmienia i trzeba za nią nadążać, a to oznacza, że można sobie pozwolić na pewien okres niebycia autorytetem. Małe dziecko na pewno potrzebuje w namacalny sposób mieć rodzica jako wzór i osobę, która da odpowiedź na każde pytanie i zapewni w ten sposób poczucie bezpieczeństwa. Rodzic jest wtedy punktem odniesienia do całej rzeczywistości. Natomiast później nastolatek odsuwa się od rodzica. I warto się pogodzić z tym, że w piłce nożnej autorytetem będzie pan od WF, a od muzyki kolega. Trzeba tym innym autorytetom pozwolić istnieć. Ale dziecko powinno zawsze móc liczyć na rodzica w sytuacji kryzysowej, na jego wsparcie i akceptację.

*Małgorzata Ohme, psycholog ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej