Po raz pierwszy plakaty zawisły na słupach w Gorlitz w czerwcu. Wywołały oburzenie w polskiej prasie, o ich zdjęcie apelowała podczas wizyty w mieście sama Angeli Merkel. Tymczasem tamtejsza prokuratura wszczęła postępowanie i... stwierdziła, że wywieszanie plakatów nie jest przestępstwem.
Jeszcze bardziej absurdalne jest uzasadnienie takiej decyzji. Zdaniem prokuratury plakaty były skierowane przeciwko obywatelom zagranicznym i dlatego w tym wypadku nie nastąpiło wypełnienie znamion przestępstwa z paragrafu 130 niemieckiego kodeksu karnego. Tej sytuacji nie zmienił fakt, że po niemieckiej stronie granicy mieszkają także Polacy. Rzecznik saksońskiej prokuratury powiedział w wypowiedzi dla jednej z gazet, że "plakat był skierowany nie przeciwko Polakom, lecz ogólnie przeciwko cudzoziemcom".
Rozochoceni taką decyzją prokuratury niemieccy nacjonaliści z Narodowodemokratycznej Partii Niemiec (NPD) ponownie rozwiesili plakaty. W ostatni piątek pojawiło się ich dwa razy więcej niż w czerwcu. Znalazły się także tam, gdzie wcześniej działacze NPD bali się je rozwiesić, czyli na samym przejściu granicznym.