Wydział Żandarmerii Wojskowej w Gdyni będący w strukturach elbląskiego oddziału, którego komendantem jest płk Andrzej Nowakowski prowadzi śledztwo pod nadzorem Wydziału ds. Wojskowych Prokuratury Okręgowej w Gdańsku w sprawie zabójstwa 6-letniego chłopca, którego miał dopuścić się jego ojciec 44-letni Grzegorz Borys.
W działaniach poszukiwawczych od pięciu dni bierze udział ponad tysiąc funkcjonariuszy z rożnych służb mundurowych w tym kilkuset żandarmów z całej Polski.
Wciąż zwiększamy liczbę żandarmów w tej akcji. Działamy nie tylko na terenie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, ale również w innych miejscach, o których nie mogę mówić - tłumaczył w rozmowie z PAP płk Nowakowski.
Zaznaczył, że w akcję zostały zaangażowane m.in. oddziały specjalne z Mińska Mazowieckiego oraz z Warszawy. Każdy z oddziałów specjalnych ma inną specyfikę. Oddział specjalny w Mińsku Mazowieckim wspiera nas w działaniach prewencyjnych, a warszawski oddział specjalny ma ludzi wyszkolonych w działaniu kontrterrorystycznym - zaznaczył.
Dodał, że ŻW realizuje na miejscu szereg powiązanych ze sobą działań. Oczywiście współdziałamy z policją, leśnikami, strażą graniczną czy strażą pożarną - wyjaśniał i zaznaczył, że w akcji biorą udział również dwa śmigłowce, jeden Marynarki Wojennej, drugi policyjny.
Liczba funkcjonariusz wciąż się zwiększa, żeby jak najszybciej doprowadzić do zakończenia działań - stwierdził komendant.
Kim jest Grzegorz Borys
Wyjaśnił, że poszukiwany Grzegorz Borys nie ma nic wspólnego z Żandarmerią Wojskową. Poszukiwany jest starszym marynarzem - zaznaczył.
Podkreślił, że jest on niebezpieczny. Jest podejrzany o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem, więc tak jest traktowany - jako szczególnie niebezpieczny - mówił.
W trakcie poszukiwań bierzemy pod uwagę jego doświadczenie. W tym także znajomości okolicznych terenów zielonych - dodał pułkownik. Zaznaczył, że poszukiwany Grzegorz Borys może mieć przy sobie nóż.
Zabójstwo 6-latka
44-letni Grzegorz Borys jest podejrzany o zabójstwo swojego 6-letniego syna. Do zbrodni doszło w piątek rano w bloku przy ul. Górniczej w Gdyni Fikakowie.
autor: Piotr Mirowicz