Psa w samochodzie zaparkowanym przy ulicy Sobieskiego w Nowym Targu w upalne piątkowe popołudnie zostawiło mlode małżeństwo. Zwierzak przez dwie godziny skakał z siedzenia na siedzenie, drapał w szybę i próbował się wydostać z auta. Jego wysiłki dostrzegła sprzedawczyni z pobliskiego sklepu, Magdalena Siuta. Kobieta zadzwoniła po straż miejską.

Reklama

Straż poinformowała panią Magdalenę, że nie przyjedzie, bo akurat obstawia Jarmark Podhalański. Wtedy kobieta zadzwoniła do Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Tam nikt nie odbierał. Podobnie było w Związku Kynologicznym. Wtedy Siuta wezwała policję. Funkcjonariusze przyjechali po ok. 10-15 minutach. Zamiast wybić szybę, zaczęli wypisywać mandat, bo twierdzili, że nie mają pozwolenia. W końcu wybili szybę, ale zwierzę już konało.

Magdalena Siuta zaczęła poić psa i oblewać go lodowatą wodą. Kobieta twierdzi, że w aucie czuć było smród gotowanego ciała. Jej zdaniem temperatura przekraczała 50 stopni Celsjusza. Policjanci zabrali psa do weterynarza, jednak na ratunek dla zwierzaka było już za późno.

Właściciele psa zostali przesłuchani w zeszły piątek. Już wkrótce usłyszą zarzuty. Za to, co z ich winy stało się psu, mogą trafić do więzienia nawet na dwa lata.