Podczas przesłuchania Wioletta Woźna potwierdziła to, co powtarza od momentu, kiedy dowiedziała się o sterylizacji - nikt nie informował ją o zabiegu. "Kobietę poinformowano, że zostanie przeprowadzone cesarskie cięcie. To była dla niej nowa sytuacja, bo wcześniej rodziła dzieci siłami natury. Nie poinformowano jej za to, że możliwy będzie zabieg sterylizacji, taka informacja nie została jej przekazana również później, po porodzie i po zabiegu. Jak twierdzi Wioletta Woźna, o tym że taki zabieg się odbył dowiedziała się z dokumentacji medycznej już w domu" - mówi rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Magdalena Mazur-Prus.

Reklama

Zeznań Woźnej nie chce komentować Andrzej Leja, zastępca dyrektora Szpitala Powiatowego w Szamotułach. Twierdzi on, że kobieta została poinformowana o zabiegu sterylizacji, a pod dokumentacją sa jej podpisy.

Prokuratura ustala, czy zabieg, który przeprowadził szpital był zgodny z prawem. Wioletta Woźna została wysterylizowana tuż po cesarskim cięciu,w wyniku którego na świat przyszła jej córeczka Róża. Według relacji kobiety szpital nawet nie zapytał jej o zgodę. Personel szpitala został przesłuchany w piątek. Śledczy zabezpieczyli również dokumentację medyczną.

Róża - córeczka Wioletty Woźnej i Władysława Szwaka - po sześciu dniach została odebrana rodzicom i przebywa w rodzinie zastępczej. Dziecko zabrano po tym, jak kuratorka stwierdziła, że w mieszkaniu Szwaków panuje bałagan, rodzice są nieporadni, a matka najprawdopodobniej jest upośledzona. Przed sądem toczy się sprawa o odebranie praw rodzicielskich Woźnej i Szczakowi. Przeciwko odebraniu im praw jest rzecznik praw dziecka, miejscowy proboszcz, pomoc społeczna i 300 sąsiadów. Mała Róża jest czwartym dzieckiem Wioletty i Władysława. Wychowują już trójkę w wieku 7, 9 i 11 lat. Wszystkie dzieci dobrze się uczą i są zadbane.

Reklama