Syn Teresy B. zginął z jej rąk rok temu w maju. Kobieta ugodziła go nożem w czasie domowej awantury. Rany okazały się śmiertelne.

Proces skończył się jasnym stwierdzeniem - kobieta jest winna. Sąd jednak postanowił nie karać 57-latki.

Reklama

Skąd decyzja, by wypuścić morderczynię na wolność? Nie wiadomo - proces od początku toczył się za zamkniętymi drzwiami. Także jego uzasadnienie jest utajnione. Znane są jedynie opinie biegłych mówiące o tym, że kobieta w czasie awantury miała ograniczoną poczytalność. Jej obrońca poza tym podkreślał, że syn w przeszłości wiele razy ją maltretował.

Także prokuratura w akcie oskarżenia poniekąd broniła kobiety - przyznała, że działała ona w obronie koniecznej. Zarzucała jednak Teresie B., że przekroczyła jej granice.

Wyrok jest nieprawomocny.