Polak, który wczoraj zginął, to saper z 5. pułku inżynieryjnego ze Szczecina, plutonowy Marcin Poręba - ujawnił rzecznik prasowy polskiego kontyngentu, major Marcin Gil. Poręba jest jedenastym Polkiem, który zginął w Afganistanie.

U jednego z rannych stwierdzono szok pourazowy. Czterech pozostałych jest w stanie określanym jako lekki lub średni (najciężej ranny ma połamane kości ud). Ich życiu jednak nie zagraża żadne niebezpieczeństwo.

>>> Kapitan zginął, próbując zabić snajpera

Polacy najechali na minę ok. godz. 15.30 czasu polskiego. Wiadomo, że poszkodowanymi są żołnierze konwoju logistycznego. Pod ich Rosomakiem eksplodował improwizowany ładunek wybuchowy (IED). Nie wiadomo, ile ważył ładunek ani z jakiego materiału wybuchowego był wykonany. Samochód jest uszkodzony.

Wiceszef resortu obrony Stanisław Komorowski powiedział w telewizji TVN24, że najciężej ranny żołnierz ma uszkodzone kończyny. Przeszedł już operację. Dodał też, że ładunek był "bardzo silny", bo zazwyczaj Rosomaki wytrzymują eksplozje amatorskich min. "Jeszcze nigdy nie wybuchła tak silna mina pod naszym Rosomakiem" - powiedział wiceminister Komorowski.

Ppłk Dariusz Kasperczyk z Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych potwierdził stacji, że mina była odpalona w sposób zdalny, a żołnierze nie widzieli jej na drodze, bo była zakopana.

Niestety, wygląda na to, że terroryści uznali, iż warto skupić szczególną "uwagę” na polskich żołnierzach. Świadczy o tym fakt, że zamach jest drugim atakiem na Polaków w Afganistanie w ostatnim czasie. W sierpniu pochowaliśmy kapitana Daniela Ambrozińskiego, który zginął w potyczce z talibami.









Reklama