Sprawę nagłośnił Super Express. Zaniedbany kot miał pojawić się w odcinku nagrywanego zimą. Emisja miała z kolei miejsce w marcu tego roku. Ekipa w czasie nagrywania programu publikowała w mediach społecznościowych zdjęcia, na których widać było kota rodziny, u której przeprowadzany był remont.
Internauci pytali o kota, dostali zdawkową odpowiedź
Kot zwrócił uwagę czujnych internautów, którzy zaalarmowali Fundację Serce dla Zwierząt z Lublina. Wcześniej pod postami na oficjalnym profilu "Nasz Nowy Dom" w mediach społecznościowych pojawiały się komentarze zmartwionych widzów programu z pytaniami, co dzieje się z kotem.
"Cierpi na nosówkę i choć jest leczony przez rodzinę, jego rokowania są niestety bardzo złe. Ale cieszymy się, że choć w małym stopniu mogliśmy poprawić jego życie. Dziękujemy, że jesteście czujni i że Wam zależy" - odpowiedziano.
Fundacja zabrała głos. "Był blisko przejścia za Tęczowy Most"
Zdawkowy komunikat i informację w nim zawartą zdementowała jednak szybko Fundacja Serce dla Zwierząt w Warszawie, gdzie trafił zwierzak z Lublina.
"Serio? Rodzina leczy kota? Kot trafił do nas w agonalnym stanie, jeszcze w trakcie nagrywania programu. Jesteśmy zdruzgotani, zniesmaczeni tym, jak traktujecie zwierzęta. Radosne nagrywanie materiału w roli głównej z kotem, któremu leci krwista wydzielina z nosa i ledwo oddycha. Fajna zabawa, prawda? Ile kosztowałby weterynarz, ile zajęłoby czasu znalezienie pomocy dla niego? Polsat, tak duża stacja, i nawet nie umiecie zachować pozorów. Nawalił zapewne dział marketingu/PR-u, wrzucając post z kotem, ale dzięki temu wyszła na jaw obłuda, z jaką działacie. A »ten kot« miał imię... Nazywa się Karolek. U nas w końcu dowiedział się, czym jest społeczeństwo. Karolek jest nadal w trakcie leczenia, pomimo że był już blisko przejścia za Tęczowy Most" - napisali przedstawiciele fundacji.
W zbiórce, która została utworzona na pomoc kotu możemy przeczytać, że ten był "brudny, skołtuniony, wychudzony, niewykastrowany, pełen pcheł i kleszczy. Do tego niemiłosiernie głodny".