"Zwierzęta przekroczyły granicę i zaczęły się paść" - informuje Bieszczadzki Oddział Straży Granicznej.
"Ekipa" dobrze znana pogranicznikom
Mundurowi zaalarmowali właściciela stada. W efekcie owce po pewnym czasie wróciły do Polski, gdzie zostały doprowadzone do zagrody. Na szczęście "w tej grupie nie było czarnej owcy…" - dowcipkuje SG.
Okazuje się, że to nie pierwsza taka akcja tej "ekipy". Niespełna dwa tygodnie wcześniej owce weszły na pas drogi granicznej. Wtedy jednak nie zdecydowały się na przekroczenie granicy.
Zdarzenia "godne najlepszych produkcji przyrodniczych"
Straż Graniczna przypomina, że "system monitorowania granicy identyfikuje wiele zdarzeń, w tym takie, które godne są najlepszych produkcji przyrodniczych". Powodem jest naturalna migracja zwierząt żyjących w regionie. Zwierzęta nie uznają granic, stąd też mundurowi widują m.in. niedźwiedzie, orły, borsuki, stada jeleni czy watahy wilków.