W ciągu ostatnich dni doszło do kilku pożarów. Paliła się m.in. hala kupiecka przy ul. Marywilskiej 44 w Warszawie, a także składowisko odpadów w Siemianowicach Śląskich.
Na razie nie ma żadnego powodu sądzić, aby którykolwiek z ostatnich pożarów był skutkiem działań sił zewnętrznych - powiedział premier Donald Tusk na konferencji prasowej po posiedzeniu rządu.
Dodał, że w żaden sposób nie zmniejsza to zagrożenia ewentualnym sabotażem i dywersją. Sprawa jest bardzo poważna, ten stan podwyższonej gotowości jest konieczny, jest absolutnie niezbędny i w związku z wojną, i w związku ze zwiększoną aktywnością służb, i w związku z sytuacją na granicy polsko-białoruskiej - powiedział.
W ciągu ostatnich kilkunastu tygodni, we współpracy z sojusznikami polskie służby udaremniły takie akcje, dotyczące sabotażu i podpaleń - dodał premier.
Tusk dodał, że przeznaczy 100 mln zł z rezerwy premiera na wzmocnienie ABW i Agencję Wywiadu.
Zapowiedział, że w związku z pożarami z ostatnich dni wyjaśniany będzie "każdy szczegół". Ale przede wszystkim będziemy musieli zainwestować więcej środków, więcej czasu i więcej akcji naszych służb specjalnych odpowiedzialnych za bezpieczeństwo państwa - w tym przeciwdziałanie takim zagrożenie jak możliwy sabotaż czy dywersja, a także, czego byliśmy świadkami, na zlecenie rosyjskich służb atakom na osoby fizyczne - mówił premier.
Głos w tej sprawie zabrał m.in. prezydent Andrzej Duda. Trudno nie mieć podejrzenia czy obawy, że seria pożarów, do której doszło w Polsce, nie jest przypadkowa, a jest próbą destabilizacji sytuacji w Polsce przez "czynniki zewnętrzne" - stwierdził prezydent Andrzej Duda. Podkreślił przy tym, że sprawa jest badana przez odpowiednie organy.