W parafii Niepokalanego Serca Maryi w Białymstoku zebrało sie 200 osób. Wszystko było tak, jak na pogrzebie być powinno. Płody złożone zostały do jedenastu białych, uroczyście przystrojonych trumien. Ksiądz odprawił mszę.
Nietypowe było jednak miejsce, z którego przywieziono pochowane dzieci. Kondukt przyjechał ze szpitala klinicznego Uniwersytetu Medycznego. Przywieziono stamtąd płody z legalnych zabiegów aborcji.
"Szpital wydał ciała jak śmieci" – mówi Maria Bienkiewicz z Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia portalowi Fronda.pl, który opisał sprawę. "W workach, bez żadnych dokumentów... z ciałami obchodzono się bez żadnego szacunku" – relacjonuje.
O wydanie ciał od dwóch lat starali się członkowie Komitetu Budowy Pomnika Dzieci Nienarodzonych. Większość szpitali podchodziła do tego bardzo niechętnie. "Robili nam wymówki i nie chcieli wydać ciał, a kiedy pytaliśmy, co się z nimi robi, odpowiadano enigmatycznie, że się je <<kremuje>>" - mówi Bienkiewicz dodając, że „kremacja” w praktyce przypomina raczej utylizację.
"Powiedziano nam, że ciała odbiera Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania. To oznacza, że ciała tych dzieci są palone w piecach razem ze śmieciami, a potem popiół wykorzystuje się do robienia kostek brukowych" – mówi Maria Bienkiewicz.
Komitet Budowy Pomnika Dzieci Nienarodzonych chce ukrócić takie praktyki. Płody złożono w specjalnym miejscu na cmentarzu, gdzie stanie wkrótce Pomnik Dziecka Utraconego.