Na łodzi motorowej "Mariola" było dziewięcioro wędkarzy. Łowili ryby na łowisku nieopodal Darłowa. To najprawdopodobniej był dziewiczy rejs motorowej łodzi. W pewnym momencie dostała silnego przechyłu i zaczęła nabierać wody. Wędkarze zdecydowali się wysłać sygnał SOS. Była godz. 11.09.
Na pomoc tonącej jednostce ruszyły przepływające niedaleko kutry rybackie. Rybakom udało się wyciągnąć osiem z dziewięciu obecnych na "Marioli" osób. Są w szoku. Niektórzy znaleźli się w wodzie, są więc wychłodzeni. Jednej osoby niestety nie mogli znaleźć.
Jak twierdzi "Głos Koszaliński", to żona doświadczonego szypra, który kierował jednostką. Na pokładzie była też 22-letnia córka i sześcioro wędkarzy z Miastka i okolic.
Z portu ruszyli też ratownicy. "Do poszukiwań zaginionego SAR skierował statek ratowniczy SAR - 1500 <Tajfun> i łódź ratowniczą R-26 z bazy w Darłowie. W poszukiwaniach uczestniczy też śmigłowiec Marynarki Wojennej i samolot Straży Granicznej" - poinformował Maciej Zawadzki, starszy inspektor z Morskiego Ratowniczego Centrum
Komandor podporucznik Piotr Adamczak z biura prasowego Marynarki Wojennej wyjaśnił, że zaginionego poszukuje śmigłowiec W-3RM Anakonda z Gdyni Babich Dołów, w gotowości utrzymywany jest zaś śmigłowiec Mi-14 PS z bazy w Darłowie.