Prof. Janusz Kochanowski zawsze podkreśla, jak mocno walczy o prawa kobiet. Wysyłał na przykład pisma do prezydenta, premiera, marszałków Sejmu i Senatu oraz - wielokrotnie - do Minister Pracy, by w końcu wprowadzeno zapisy, które zagwarantują równe prawa dla kobiet i mężczyzn.
Ale jego postrzeganie kobiet trudno nazwać partnerskim. Co prawda, zaznacza, że kiedy ma kogoś przyjąć do pracy to zawsze decydują umiejętności, a płeć nigdy nie ma znaczenia. Jednocześnie jednak dodaje, że jest wielkim zwolennikiem kobiet, bo, jak powiedział DZIENNIKOWI, "są miłe, ładne i umilają nam życie".
Kochanowski dał się też poznać jako gorący przeciwnik parytetów. Między innymi dlatego, że, jak powiedział w "Kropce nad i", feministki chcą się dzięki im "na plecach kobiet" dostać się do parlamentu.
Z wypowiedzi Kochanowskiego w programie Moniki Olejnik można wysnuć wniosek, że to właśnie feministki są jednym z największych wrógów Rzecznika Praw Obywatelskich i bronionych przez niego kobiet. Pokazuje to też sprawa Alicji Tysiąc, wykorzystana przez"aktywistki feministyczne".
Czy Pan nie lubi feministek? - spytała rzecznika Monika Olejnik. "Nie lubię, bo one nie lubią kobiet. Bo nie są nimi kobiety spełnione w normalnych rolach" - stwierdził prof. Kochanowski. "Czyli uważa pan, że feministki to kobiety, które nie znalazły szczęścia w życiu, bez męża, dzieci, kochanka, sfrustrowane?" - pytała prowadząca program. "Bardzo często" - odparł rzecznik.