– O idzie, idzie – wśród weteranów powstania zaszumiało. – Gdzie to się dobrodziej wybiera? – zaczepił Znanego Polityka tęgi ochroniarz wynajęty przez organizatorów obchodów upamiętniających Powstanie Warszawskie.

– No, jakże to... kwiatki chciałem złożyć... – zajęczał przyłapany.

Reklama

– Kwiatki se pan złoży jutro – zakomunikował ochroniarz. Weterani nagrodzili jego orację przyjaznymi pomrukami.

– Ale ja tylko... Bo ja co roku... – nie dawał za wygraną Znany Polityk. Pojawił się jak spod ziemi szef ochrony. – Co roku, ale jutro – ryknął. Zebrał spore oklaski, bo wyraził to, co wszyscy czuli. Znany Polityk odszedł pospiesznie. Gdy odszedł kilkadziesiąt kroków, odwrócił się i znienacka zabuczał. Potem pobiegł w stronę wyjścia, goniony przez dwóch najmłodszych ochroniarzy. – Nie bójcie nic, spuszczą mu taki łomot, że będzie przychodził najwyżej na rocznice powstania kościuszkowskiego – uspokajał zgromadzonych szef ochrony.

Reklama