Nieobecność na debacie sejmowej o kryzysie Jarosława Kaczyńskiego, który od kilku tygodni domagał się poważnej rozmowy na ten temat, wywołało spore poruszenie. Konsternacja, jak się okazuje, zapanowała też w samym PiS.

Reklama

>>> Mieszane uczucia po kryzysowym expose Tuska

Dlaczego prezesa nie było? "Nie ma aż takiej wiedzy. Niestety" - rozkłada ręce rzecznik klubu PiS Mariusz Kamiński. I radzi, by skontaktować się z rzecznikiem partii Adamem Bielanem lub posłem Janem Dziedziczakiem, asystentem Kaczyńskiego. "Oni są zawsze z prezesem" - tłumaczy. Bielan, jak się dowiadujemy, jest jednak w Brukseli. Telefon Dziedziczaka milczy. "Nie jestem rzecznikiem PiS. To naprawdę nie jest debata o PiS, tylko o kryzysie" - denerwuje się wiceprezes partii Aleksandra Natalli-Świat. "Nie wiem, wiem, proszę dzwonić do Janka Dziedziczaka" - ucina przewodniczący zarządu głównego PiS Joachim Brudziński. W końcu udało się: asystent prezesa rzeczywiście miał wiedzę. Choć nie wszystko chciał zdradzić.

Anna Wojciechowska: Dlaczego prezesa Kaczyńskiego nie było na debacie na temat kryzysu?
Jan Dziedziczak: Prezes śledził najważniejsze wątki wypowiedzi przedstawicieli władzy wykonawczej w telewizji. To przywilej XXI wieku. Poza tym miał wszystkie założenia, jakie oni premier i minister przedstawili. Zresztą w jego późniejszej wypowiedzi było widać, że orientował się świetnie, co zostało powiedziane.

Reklama

Ale czemu nie mógł być na sali sejmowej w czasie debaty na najważnieżniejszy dziś temat? Debaty, o którą zresztą sam zabiegał.
Kwestia czysto techniczna. Miał w tym czasie umówionych kilka spotkań na Nowogrodzkiej (adres siedziby PiS). Bardzo zależało mu, żeby wysłuchać premiera i ministra. Mamy to nawet nagrane. O wszystkim był informowany na bieżąco. Był w kontakcie z panią prezes Natalli-Świat, która została wydelegowana do prezentacji naszego stanowiska w tej debacie.

>>> Tusk jako trybun ludowy – komentarz Piotra Zaremby

A może pan zdradzić, jakie to spotkania zatrzymały prezesa, że nie mógł być w Sejmie w tak ważnym momencie?
Nie, były to naprawdę ważne spotkania. Dzięki obecności na Nowogrodzkiej udało sie je pogodzić ze śledzeniem debaty. Robienie z całej sprawy problemu przez polityków PO jest próbą odwrócenia uwagi od braku skutecznej walki z kryzysem.