Skonsternowany i zdenerwowany tymi słowami jest premier Jarosław Kaczyński, a przez niemiecką prasę przetacza się fala ostrej krytyki pod adresem Giertycha.

"Aborcja, przestępstwo legalizowane przez wiele parlamentów, jest nową formą barbarzyństwa. (...) Związki osób tej samej płci są obiektywnym odchyleniem od prawa naturalnego" - mówił m.in. polski wicepremier na spotkaniu unijnych ministrów edukacji.

Te słowa padły w momencie, kiedy zarówno premier, jak i prezydent starają się wyciszyć konflikt o aborcję, który z nową siłą odrodził się w Polsce. A na dodatek bardzo im zależy, żeby zdjąć z siebie odium polityków nietolerancyjnych dla mniejszości seksualnych. Jarosław Kaczyński podczas spotkania w Brukseli atakowany za nietolerancję zapewniał, że homoseksualiści są wśród przedstawicieli polskiego rządu. Z kolei prezydent Lech Kaczyński dwa tygodnie temu w Dublinie przekonywał, że nie jest homofobem, a wśród jego przyjaciół są ludzie, jak się wyraził, dotknięci ową odmiennością, jaką jest homoseksualizm.

Teraz premier Kaczyński chce, by szef LPR w poniedziałek lub we wtorek wytłumaczył się ze swoich słów. Szef rządu oświadczył, że wystąpienie wicepremiera nie jest stanowiskiem jego gabinetu. Kaczyński podkreśla, że żadne oficjalne rządowe gremium nie przyjęło tego wystąpienia jako dokumentu rządowego. To oznacza, że Giertych popełnił nadużycie.

"Do tego wystąpienia zastrzeżenia zgłosił m.in. odpowiadający za relacje Polski z Unią Europejską Komitet Integracji Europejskiej, a Giertych ich nie uwzględnił " - powiedział DZIENNIKOWI rzecznik rządu Jan Dziedziczak. Dodał, że jakiekolwiek oficjalnie zgłoszone zastrzeżenie dyskwalifikuje dokument do przedstawienia go na forum międzynarodowym. Giertych broni się, że żadnych zastrzeżeń nie słyszał.

Szef LPR wyraźnie nie poczuwa się do żadnej winy. Zwołał wczoraj konferencję w Warszawie, na której przekonywał, że najostrzejsze fragmenty jego czwartkowego wystąpienia to cytaty Jana Pawła II z książki "Pamięć i tożsamość".

Stanowisko szefa LPR spotkało się z bardzo ostrą reakcją niemieckich dziennikarzy, którzy uczestniczyli w piątkowej konferencji w Warszawie. Gabriele Lesser, dziennikarka „Die Tageszeitung”, nie kryjąc wzburzenia, powiedziała Giertychowi, że jego argumenty znane są w Niemczech i UE od czasów III Rzeszy. "W tym czasie Hitler, podobnie jak pan teraz, głosił: Zdrowi ludzie, zdrowa rodzina. I to wszystko skończyło się tym, że homoseksualiści zostali zamordowani w obozach koncentracyjnych" - argumentowała Lesser.

Paweł Zalewski z PiS, szef sejmowej komisji spraw zagranicznych, nie ma wątpliwości: "Stanowisko polskiego rządu jest takie, że Polska nie ingeruje w wewnętrzne sprawy innych krajów. Do takich bez wątpienia należy kwestia aborcji czy homoseksualizm".













Reklama