Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie nie posiada wiedzy procesowej na temat jakichkolwiek zagrożeń dla któregokolwiek ze świadków przesłuchanych w toku śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej - tłumaczy portalowi dziennik.pl pułkownik Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Przyznaje jednak, że jeśli zaistnieje tego typu sytuacja, Prokuratura rozważy podjęcie stosownych środków, określonych przez polskie prawo (ustawodawca wprowadził do procesu karnego szereg rozwiązań zapewniających ochronę świadkom przed zagrożeniami godzącymi w życie, zdrowie, wolność i mienie ich lub osób dla nich najbliższych).
Pułkownik Rzepa dodaje, że nie wie, czy kto inny, poza prokuraturą wojskową wystąpił o ochronę dla porucznika Artura Wosztyla. Nie chce też ujawnić, kto, oprócz chorążego Musia zeznał w śledztwie, że słyszał, jak Rosjanie nakazali załodze prezydenckiego Tupolewa zejść na wysokość 50 metrów - zasłania się tajemnicą śledztwa.