Wymiana ciosów między naczelnymi zaczęła się od urodzinowych życzeń, jakie złożył "SE" Bronisław Komorowski. Prezydenta skrytykował za ten fakt nie tylko Tomasz Lis, ale m.in. Tomasz Machała, dziennikarz Polsatu, który przeprowadza dla tygodnika "Wprost" wywiady.
Na odpowiedź redaktora naczelnego "SE" długo nie musieli czekać.
"Wprost" za Tomasza Lisa dał się poznać, jako tygodnik, który fałszował dane zawyżając własną sprzedaż. Kłamstwo o rzekomym sukcesie wykryte przez ZKDP własną buzią firmował Lis. Normalnie za tego typu numery lecą głowy" - czytamy w komentarzu Jastrzębowskiego.
Naczelny "SE" idzie dalej i odpiera zarzuty, jakoby Komorowski złożył życzenia gazecie, w zamian za przychylne artykuły. "No nie uwierzą Państwo, jaki w brukowcu Lisa mamy zbieg okoliczności" - pisze Jastrzębowski. Wytyka "Wprost", że w jednym numerze tygodnika opublikowano reklamy spółki W. Kruk i Krakowskiego Kredensu oraz wywiad z Jerzym Mazgajem, który kontroluje spółkę W. Kruk i jest współwłaścicielem tegoż Krakowskiego Kredensu.
"Wywiad dla "Wprost" przeprowadził Tomasz Machała (syn posłanki PO Joanny Fabisiak) Z dziennikarskiego punktu widzenia ten wywiad, zadawane pytania, to kompletne dno, którego brzydziłby się każdy redakcyjny kosz" - podsumowuje Jastrzębowski.