Tematem audycji, opisanej na łamach "Gazety Wyborczej", był list abp. Stanisława Gądeckiego do prezydenta, wystosowany już po podpisaniu przez Bronisława Komorowskiego ustawy regulującej procedurę zapłodnienia poprzez in vitro.
Za podjęcie decyzji o podpisaniu ustawy prezydent został ostro skrytykowany tak przez prowadzącego, jak i przez dzwoniących w czasie audycji słuchaczy Radia Maryja. Stwierdzano m.in., że jest "gorszy od Hitlera", że jest "zdrajcą" i "agentem rosyjskim ukraińskiego pochodzenia". Do krytyki przyłączył się również sam ojciec Tadeusz Rydzyk, który stwierdził, że "Hitler też miał profesorów".
Toruńska prokuratura na razie prowadzi postępowanie przygotowawcze, wszczęte z urzędu. Prokuratorzy przeanalizują nagranie audycji i podejmą decyzję, czy należy wszcząć śledztwo w sprawie publicznego znieważania prezydenta. Grozi za to do 3 lat więzienia.
Audycję bada także Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Rzeczniczka Krajowej Rady Katarzyna Twardowska powiedziała IAR, że w zależności od tej analizy nadawca, jeśli łamie prawo, może zostać wezwany do zaniechania tych działań albo ukarany grzywną. Jej wysokość zależy od wyników finansowych i dotychczasowej działalności nadawcy; czy łamał już przepisy i jak często to się zdarzało. KRRiT kilkakrotnie już karała Radio Maryja grzywnami za ukrytą reklamę.