Tomasz Lis jest doświadczonym dziennikarzem, zarówno telewizyjnym, jak i prasowym. Co zatem zaważyło na tak kategorycznej decyzji SDP? Poszło o program "Tomasz Lis na żywo" wyemitowany przed wyborami prezydenckimi, w którym prowadzący i gospodarz zaliczył potężną wpadkę.

Reklama

Jak wyjaśnia Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich w komunikacie opublikowanym na stronie internetowej,

Tomasz Lis, współpracownik mediów publicznych, wielokrotnie łamał zasady etyki dziennikarskiej, w szczególności w nadanym 18 maja 2015 r. programie telewizyjnym "Tomasz Lis na żywo". Podał wtedy fałszywą informację o rzekomo dokonanym przez córkę kandydata na prezydenta kompromitującym wpisie na Twitterze, co mogło wpłynąć na wynik wyborów. Nie dochował staranności wymaganej od dziennikarza. Nie sprawdził faktów, zdeprecjonował córkę kandydata, pozwalając zaproszonemu gościowi na obraźliwe rozważania. Informacja ta, podana na kilka dni przed II turą wyborów, nie została odpowiednio sprostowana.

Decyzja dziennikarskiego stowarzyszenia doczekała się szybkiego komentarza ze strony redaktora naczelnego "Newsweeka".

Właśnie dostałem "Hienę Roku" od największych pisowskich wazeliniarzy z SDP. To największy honor. Nagrodę chcę odebrać osobiście - napisał Tomasz Lis na Twitterze.