Nowelizacja ustawy abonamentowej zakłada uszczelnienie systemu poboru dzięki danym o klientach płatnych telewizji. Autorzy projektu zakładają, że ten, kto korzysta z usług kablówki czy platformy satelitarnej, musi mieć w domu telewizor, a więc powinien płacić na publiczne radio i telewizję. Resort liczy na dodatkowe 730 mln zł od 2,8 mln gospodarstw. Paweł Lewandowski, wiceminister kultury i autor nowelizacji, zapowiada, że w przyszłym tygodniu planowana jest konferencja uzgodnieniowa. – Potem skierujemy projekt do Komitetu Rady Ministrów – mówi Lewandowski.
Na razie opublikowano stanowiska nadesłane do resortu w ramach konsultacji. Obiekcje odnośnie do projektu zgłosili komercyjni gracze, generalny inspektor danych osobowych, Urząd Komunikacji Elektronicznej, Poczta Polska, a nawet ministerstwa. Wątpliwości ma też TVP.
Trzy miliardy długu
– Nie wypadało nam otwarcie krytykować projektu, ale efekty publicznie ogłoszonej abolicji będą opłakane – słyszymy od menedżera z TVP. W projekcie znalazł się bowiem nie tylko kij, ale i marchewka. Nowela zakłada abolicję dla abonamentowych dłużników. Wszystkich bez wyjątku. I ten fakt nie podoba się na Woronicza. – Efekt noweli nietrudno przewidzieć, ludzie już teraz przestają płacić abonament, bo liczą, że im się upiecze – słyszymy od naszego rozmówcy. Podobne opinie powtarzają nieoficjalnie także posłowie PiS.
Z opłatami na radio i telewizję zalega ponad 2 mln gospodarstw domowych. Chodzi o kwotę ponad 3 mld zł, której TVP nie chce odpuszczać. Tajemnicą poliszynela jest to, że wzrost wpływów abonamentowych w ostatnich latach był efektem skuteczniejszego ścigania dłużników przez Pocztę Polską.
Oficjalnie TVP projektowaną nowelę chwali. „Rozwiązanie jest słuszne, potrzebne i możliwe do szybkiego wdrożenia” – czytamy w stanowisku TVP przesłanym do MKiDN. Ale na tym nie koniec. TVP wskazuje, że zastosowanie tak szerokiej abolicji można byłoby rozważyć tylko w sytuacji całkowitej reformy systemu „gwarantującej jego skuteczność”. „W kontekście aktualnego projektu proponujemy zastosowanie abolicji co najwyżej do tych zobowiązanych, którzy w określonym czasie po wejściu w życie nowelizacji zarejestrują odbiorniki (np. 3 miesiące) i uiszczą opłatę abonamentową za wskazany okres (np. za 6 miesięcy). W przeciwnym razie z obowiązku publicznoprawnego tych, którzy się od niego uchylali, nastąpiłoby bez dostatecznego usprawiedliwienia i bez ich motywowania do wykonania w przyszłości niedopełnionej dotąd powinności” – czytamy w stanowisku telewizji publicznej, podpisanym przez Jacka Kurskiego.
Uszczelnić system
TVP pisze nie tylko o abolicji, ale też podsuwa autorski pomysł na wprowadzenie mechanizmu uszczelniającego system. Dotyczy on radioodbiorników. Ich posiadacze są objęci takim samym obowiązkiem abonamentowym, jak właściciele telewizorów. Różnią się tylko stawki. Za zarejestrowane radio, płacimy 7 zł miesięcznie, w przypadku posiadania telewizora albo obu urządzeń jednocześnie – 22,7 zł miesięcznie.
„Bardzo mało efektywny jest pobór opłat abonamentowych od firm i instytucji. W tym zakresie, a także w odniesieniu do gospodarstw domowych innych niż korzystające z usług telewizji płatnej, znacząca poprawa poboru opłat abonamentowych mogłaby nastąpić przynajmniej przez ułatwienie identyfikacji odbiorników radiowych w samochodach” – czytamy w dokumencie TVP.
Wykorzystując domniemanie, że w każdym aucie zainstalowane jest radio, TVP postuluje udostępnienie Poczcie Polskiej informacji z Centralnej Ewidencji Pojazdów. Operator miałby korzystać z baz CEP na zasadach określonych w ustawie – Prawo o ruchu drogowym dla organów podatkowych. „Korespondowałoby to z już istniejącym rozwiązaniem uprawniającym Pocztę do dostępu do danych z rejestru PESEL” – czytamy w piśmie TVP.
– To kolejny pomysł, który jeszcze bardziej skomplikuje system poboru opłat. Pojawiają się też pytania, co z autami wynajmowanymi albo leasingowanymi. Czy banki miałyby przekazywać dane o wszystkich swoich leasingobiorcach? – pyta Jakub Woźny z Kancelarii Prawnej Media, który już krytykował ustawę z ramienia operatorów kablowych zrzeszonych w Polskiej Izbie Komunikacji Elektronicznej.
A co na to resort kultury? – Pojawiły się takie uwagi do projektu, na razie trwają analizy – mówi nam tylko Lewandowski. Ministerstwo spieszy się, by przyjąć projekt do czerwca.